Ostatnia noc w pociągu. Wyruszył on ze stacji z półgodzinnym opóźnieniem, ale jechał. Godzinę później przekraczałem granicę słowacko - węgiersko w dobrze znanym miejscu w okolicach miejscowości Kováčov, gdzie 9 lat wcześniej byłem na koloniach. Czułem że jestem coraz bliżej Polski. Dopadł mnie człowiek z wagonu sypialnego obok sprzedający piwo. Nie wypadało nie odmówić zwłaszcza że zbliżał się powód do świętowania. Zaproponował mi ponadto miejsce w kuszetce za 21 euro ale odmówiłem. Ostrzegł jedynie przed złodziejami grasującymi w nocy i poszedł sobie. Minęliśmy miejscowość Štúrovo a po niej zasnąłem. Obudziłem się kiedy dojechaliśmy do Bratysławy, ale tutaj pociąg stanął na kilka minut i zaraz potem ruszył, a ja poszedłem dalej spać.