Oczywiście po ruszeniu pociągu natychmiast zasnąłem. Cały czas odrabiałem snem poprzednią noc aż do wjazdu do Chorwacji, kiedy obudzili mnie celnicy. Po raz pierwszy od czasu kiedy wyrobiłem paszport w styczniu 2007 roku dostałem stempel graniczny. Już prawie zapomniałem jak coś takiego wygląda. Po opuszczeniu przedziału nie pospałem sobie dłużej bo pięć minut później przyjechaliśmy do Zagrzebia. Swoje pierwsze kroki skierowałem do bankomatu po... kuny. Tak, tak nie żadne łasice, czy wilki ale najprawdziwsze chorwackie kuny, które przelicza się na 100 lip. Po burku i kunach nic tego dnia nie było już takie same. Wyszedłem przed stację i zaczęła się powtórka z Mediolanu. Była 11 przed południem a ja czułem się jak w saunie. Ruszyłem na północ w kierunku centrum. Minąłem pomnik króla Tomisława, dzisiaj bardziej znanego pod tą nazwą wśród przyjezdnych jako marka piwa. Kawałek dalej znajduje się pawilon sztuki, czyli najważniejsza w Chorwacji galeria sztuki otwarta w 1898 roku. Szukałem cienia pośród okolicznych drzew parkowych, niestety nie przyniósł on zanadto ulgi. Odrobinę dalej znajduje się Chorwacka Akademia Sztuki, a za nim Plac Nikola Šubić Zrinski. Tutaj ciekawostka. Ponad 40 stopniowy upał, a na środku placu w pawilonie muzycznym gra sobie w najlepsze orkiestra, a wokół niej w parach tańczą ludzie. Muzyczka była całkiem miła. Po minucie doszedłem do centralnego placu w mieście Ban Jelačić. To właśnie od tego miejsca na północ rozpoczyna się starówka i toczy gwarne życie miasta. Jako że pociąg do Budapesztu miałem za trzy godziny, program zwiedzania praktycznie zakończony, a z powodu upału nie dało się usiedzieć na zewnątrz wszedłem do jednej z piwnicznych pijalni na starówce i tam spędziłem parę miłych chwil degustując chorwackie specjały browarnicze.
Po półtorej godziny wyszedłem, ale upał dalej był niemiłosierny. Znalazłem się przy najważniejszym zabytku miasta czyli Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Obiekt ten był kilkakrotnie przebudowywany, aby uzyskać obecną neogotycką formę. Ciekawostką jest to że od kilku lat jest on w renowacji i jakoś jej końca jeszcze nie widać. Naprzeciwko katedry znajduje się targ zwany Dolac na którym swoje produkty wystawiają okoliczni farmerzy. Jest on oczywiście niebywałą atrakcją turystyczną.
Po kilkunastu minutach wróciłem na dworzec. Popatrzyłem się z którego peronu odjeżdża mój pociąg do którego miałem jeszcze pół godziny. Spojrzałem na tablice i zobaczyłem że pociągi do Splitu, mekki naszych polskich turystów, która jest bardziej znanym miastem niż stolica Chorwacji nie kursują. Zamiast tego wprowadzona została komunikacja zastępcza. Pomyślałem że to głupota aby prowadzić prace remontowe w środku sezonu turystycznego, dopiero po powrocie do domu dowiedziałem się ze nie były to prace remontowe:
http://www.youtube.com/watch?v=yFKc7NfTabw
Bez komentarza.