Geoblog.pl    cyprianbednarczyk    Podróże    Koleją przez Europę II (lipiec - sierpień 2009)    Francuskie Brighton
Zwiń mapę
2009
29
lip

Francuskie Brighton

 
Francja
Francja, Nice
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1791 km
 
TGV. Niby komfort, luksus i chluba Francji, ale dla mnie jazda tym pociągiem nie należała do najlepszych. Po pierwsze siadając w wagonie zaprojektowanym tak aby upchać jak najwięcej pasażerów, na jak najmniejszej powierzchni nie pozostawia się zbyt wiele miejsca na rozłożenie nóg, nie wspominając o tym że przed twarzą mamy kolejny fotel. Klaustrofobia gwarantowana. Po drugie nie mogłem wytrzymać zbyt długo na takim miejscu i poszedłem jak zwykle do wagonu restauracyjnego. Zamówiwszy piwo usiadłem na krześle przed oknem... no właśnie gdy usiadłem na tym krześle to nie widziałem nic oprócz ściany na wysokości mojej twarzy, bo jedno okno było na dole a drugie na górze, więc żeby móc podziwiać jakiekolwiek widoki musiałem się schylać lub wstawać. Po trzecie prędkość na górskim poniekąd odcinku między Marsylią a Niceą nie była oszałamiająca, mało tego pociąg był przeszło godzinę opóźniony wjeżdżając na stację w Nicei. Na szczęście wszystko rekompensowały widoki zatok i gór pomiędzy którymi wybudowana została linia kolejowa. Minęliśmy słynną z festiwalu filmowego miejscowość Cannes i po kilkunastu minutach od tej stacji TGV dotarł do celu.
Nicea miasto położone, a raczej wciśnięte prawią że w południowo wschodnią część Francji. Jest piątym co do wielkości populacji miastem we Francji. Podobnie jak Marsylia zostało założone przez Greków, choć nie do końca zostało to potwierdzone. Gwałtowny rozwój osady zwanej wcześniej Nizza nastąpił wraz z przybywaniem coraz większej liczby Anglików, którzy leczyli się wśród śródziemnomorskiego klimatu, kupowali okoliczną ziemię i budowali wille. Również Rosjanie wywarli wpływ na miasto pod podobnym względem. Dziś Nicea tętni życiem nie tylko kurortu, ale miasta imprezowego. Najważniejsze jest to że każdy znajdzie tutaj coś interesującego dla siebie bo w mieście znajdują się nie tylko warte uwagi zabytki, ale można przede wszystkim odpocząć aktywnie wybierając sporty wodne lub wędrówkę po okolicznych wzgórzach, będących częścią Alp.
Po wyjściu z pociągu skierowałem się w stronę hostelu. Oczywiście w czasie bardzo szybkim moja bateria w telefonie dokonała żywota, więc o zwiedzaniu dzisiejszego dnia nie było absolutnie mowy. Zdążyłem sobie na mojej mapce zanotować koordynaty dotyczące noclegu i tu ciekawostka. Jako że było już po 20:00, a recepcja i hostel były zamknięte dostałem wyraźne instrukcje co zrobić aby dostać się do środka. Kod otwierający drzwi i numer do sejfu w którym znajdował się klucz do mojego pokoju. Opłatę za hostel musiałem dokonać w zupełnie innym miejscu. Dotarłem do swojego pokoju w którym nocowały jeszcze trzy osoby, podładowałem trochę telefon i odświeżyłem się w tym czasie pod prysznicem. Godzinę później zszedłem na mały spacer po mieście. Pierwsze wrażenie jakie przyszło mi na myśl w związku z licznymi kasynami, pubami otwartymi do późna i masami ludzi na ulicach to że znalazłem się jakimś dziwnym sposobem z powrotem w Brighton, w którym mieszkałem przez pewien czas. Jedna wielka imprezownia.
Po załatwieniu formalności z hostelem spędziłem godzinę na plaży zajadając frytki i popijając piwo patrząc jak z częstotliwości pięciu minut lądują samoloty na pobliskim lotnisku. W związku z tym że następnego dnia musiałem wcześnie wstać po 11 wieczorem wróciłem do hostelu.
Następnego dnia obudziłem się przed 6 rano. Ubrałem się i wyszedłem z hostelu zostawiając klucze od pokoju w kopercie, w sejfie. Miasto jeszcze spało po wczorajszych balach i tylko gdzieniegdzie przejechał jakiś samochód. Miałem dwie godziny do następnego pociągu, ale musiałem dojść jeszcze do stacji oddalonej o kilka kilometrów. Trasa zwiedzania moich obiektów wiodła dokładnie w tym kierunku.
Nicea wydawała się bardzo znajoma, bo wcześniej znałem ją wyłącznie z gry komputerowej DRIV3R, w której większość obiektów była wzorowana na oryginale. Po wyjściu z hostelu rozpocząłem wędrówkę w kierunku Starego Miasta. Minąwszy Place Masséna który jest najważniejszym placem w mieście wszedłem w gąszcz wąskich uliczek najstarszej dzielnicy. Po chwili znalazłem się kolejny plac tym razem znacznie mniejszy Place du Palais. Tutaj mieści się zabytkowy zegar miejski oraz Pałac Sprawiedliwości, czyli odpowiednik naszego sądu. Po przejściu przez to miejsce ponownie wszedłem w jedną z wąskich uliczek. Gdzieś w górze pomiędzy dachami przemknęła kopuła katedry miejskiej, będącej siedzibą tutejszego biskupa. Doszedłem do końca kamienic i doszedłem do ślepej uliczki. Oczywiście musiałem zawrócić z powrotem, bo jak się okazało nie ma wyjścia z tego labiryntu wąskich uliczek. Po krótkim błądzeniu udało mi się jednak wydostać ze starego miasta prosto na Promenade des Anglais (Promenada Angielska).
Dość ciekawa historia wiąże się z tą drogą wiodącą wzdłuż wybrzeża. Otóż jeszcze 200 lat temu nie było w tym miejscu niczego oprócz dzikiej plaży. Anglicy którzy przyjeżdżali wówczas tutaj na wypoczynek zaproponowali budowę spacerniaka wiodącego wzdłuż wybrzeża. Zarząd miasta tak zaintrygował ten pomysł że wdrożyli go w życie. Dziś promenada tętni życiem dniem i nocą, przejeżdżają nią tysiące rowerzystów i rolkowców o pieszych nie wspominając. Co prawda o szóstej rano ich nie było, ale nie zabrakło amatorów joggingu.
Ruszyłem dalej w stronę portu. Moim marzeniem było wdrapanie się na wzgórza zamkowe, bo jak pamiętam z gry rozpościera się niesamowity widok na okolicę. Niestety pech chciał że o tak wczesnej porze brama od wejścia do góry była zamknięta. Musiałem obejść się smakiem. Idąc dalej wzdłuż drogi minąłem monument Aux Morts, czyli wykuty w zboczu skały pomnik poświęcony poległym żołnierzom.
Port o którym wspomniałem był znacznie mniejszy od tego w Marsylii, ale dokujące tu jachty wyglądały znacznie bardziej luksusowo. Powstał on około 1745 roku na miejscu małego jeziorka, które znajdowało się tu wcześniej.
Wszedłem na ulicę Boulevard de Riquier przy której co krok porozstawiane były stoliki kawiarniane. pomimo wczesnej pory większość z nich była pozajmowana przez klientów popijających poranną kawę. W końcu znalazłem się na podmiejskiej stacji Riquier i razem z tłumem ludzi zapewne zmierzającym do pracy czekałem na pociąg do Monako.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-01-17 19:13
Nicee ogladalam noca.Bardzo mi sie podobala.
 
 
cyprianbednarczyk
Cyprian Bednarczyk
zwiedził 37% świata (74 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 64 komentarze64 2570 zdjęć2570 23 pliki multimedialne23
 
Moje podróżewięcej
26.02.2019 - 25.06.2019