Podróżując przez większość czasu rzadko dane mi było dojść do takiego poziomu komfortu jaki dały mi koleje hiszpańskie na trasie Madryt - Barcelona. Po pierwsze po wejściu do pociągu poczułem zmianę klimatu na polarnomorski za sprawą klimatyzacji, co pozwoliło mi spędzić następne dwie i pół godziny w spokoju. Po drugie stewardesa, jeżeli można ją tak nazwać roznosiła na tacy paczuszki ze słuchawkami, które po wyjęciu podpinało się do panelu w fotelu i za pomocą kilku guzików można było wybierać pomiędzy radiem a filmem który leciał na ekranach podwieszonych pod sufitem. No i po trzecie przez wyświetlacz, który pokazywał temperaturę na zewnątrz (ponad 30 stopni), datę, godzinę no i oszałamiająca prędkość dochodzącą niekiedy do 302 km/h. Tak ponad 300 na godzinę, choć rekord na tej trasie otwartej zaledwie rok temu w 2008 roku wynosi ponad 400 km/h. Uzyskanie takiej szybkości wymaga prostych torów z minimalną ilością zakrętów, a że Hiszpania do krajów równinnych nie należy co chwilę wjeżdżałem do jakiegoś tunelu, bądź na wiadukt. Czas przejazdu skrócił się przez budowę trasy dla szybkich pociągów AVE do 2 godzin i 37 minut, o godzinę krócej, zatem punktualnie o 17.38 znalazłem się na dworcu Barcelona Sants.
1. BARCELONA SANTS I OKOLICE
Tych którzy liczą na szczegółowy opis Barcelony od razu muszę rozczarować. Niestety jeżeli pojawi się on to dopiero za kilka miesięcy pod opisem mojej pierwszej wizyty w stolicy Katalonii. Tutaj ograniczę się tylko do kilku punktów.
I tak po wyjściu z podziemnych peronów znalazłem restauracje, w której serwowano normalne jedzenie ze szwedzkiego stołu, więc mój żołądek mógł odrobinę odpocząć od fast foodów.
Dworzec Sants zbudowany został w latach 70 - tych ubiegłego wielu i jest w tej chwili głównym węzłem komunikacyjnym w Barcelonie odbierając ten status Dworcowi Estació de França.
Po wyjściu z ogromnej hali budynku znalazłem się na placu przed dworcem. Moim oczom ukazała się sylwetka wieżowca Hotelu Katalonia. Doszedłem do pobliskiej Carrer de Tarragona i udałem się do Placu Hiszpańskiego.
2. PLAZA DE ESPAÑA
Plaza de España, czyli Plac Hiszpański jest jednym z najważniejszych placów w całej Barcelonie. Dawniej w tym miejscu wieszano różnego typu rzezimieszków, ale dzisiaj na jego miejscu jest tylko rondo, w którego środku znajduje się fontanna. Została ona zaprojektowana przez Antoniego Gaudiego mistrza architektury, którego obiekty zdobią większą część miasta (w tym niedokończony kościół Sagrada Familia). Obecny plac został przebudowany w 1929 roku na Wystawę Światową. Zostały zburzone cztery kolumny symbolizujące pasy we fladze Katalonii (na początku XX wieku zakazano pokazywania symboli katalońskich) i zamiast tego zbudowano dwie 47 metrowe wieże weneckie. Są one swoistą bramą rozpoczynającą drogę do Katalońskiego Narodowego Muzeum Sztuk Pięknych, znajdującego się na wzgórzu. Za muzeum jest park olimpijski zbudowany na olimpiadę w 1992 roku, jednak nie miałem siły i ochoty żeby się tam udać. Obok placu był ulokowany jeszcze jeden budynek, który zwrócił moją uwagę Plaça de les Arenes wybudowany w 1900 roku na potrzeby walk z bykami. Dzisiaj jednak nie spełnia on już swojej pierwotnej funkcji, znajduje się tutaj bowiem centrum handlowe.
Po kilkunastu minutach spędzonych w tym miejscu zszedłem do metra i dojechałem do stacji Badal, przy której kawałek dalej znajdował się mój pierwszy hostel, podczas całej podróży. Szczęście chciało że trafiłem na Polkę, mogłem sobie chwilę pogawędzić. Dwie godziny później po doładowaniu baterii z telefonu do pełna poszedłem spać.
3. W DRODZE NA ESTACIÓ DE FRANÇA.
Następnego dnia wstałem bardzo wcześnie po szóstej rano. Ubrałem się wziąłem plecak i wyszedłem z hostelu. Jak na ranek było całkiem przyjemnie, choć wiedziałem że czekał mnie kolejny upalny dzień. Kilkaset metrów za hostelem doszedłem do kolejnego obiektu, będącego jednocześnie miejscem kultu dla milionów piłkarskich fanów.
Stadion FC Barcelony zwany także Camp Nou został zbudowany w 1957 roku i jest zdolny pomieścić 18 tysięcy więcej widzów niż Realu Madryt - 98 000. Dawniej odbywały się tutaj mecze reprezentacji Hiszpanii, jednak ze względów politycznych zostały one zniesione. Stadion planuje się obecnie rozbudować, tak aby zadaszyć trybuny i dodatkowo pomieścić 10000 osób więcej.
Wędrowałem dalej na północ aż doszedłem do ruchliwej wielopasmowej arterii Avinguda Diagonal. Wyszedłem dokładnie w miejscu gdzie stoją dwie bliźniacze wieże Torres de La Caixa, których konstrukcje przypominają budowle z gigantycznych klocków lego. Takich obiektów dziwnych architektonicznie w stolicy Katalonii jest co niemiara. Większość z nich (tych ciekawych) zaprojektował wspomniany przeze mnie Gaudi, ale w jego ślady poszli również inni dodając trochę nowoczesności. Torres de La Caixa jest tego przykładem.
Niestety było już po siódmej, a mój pociąg odjeżdżał o ósmej więc wsiadłem w metro i w kilka minut dojechałem pod stację Estació de França. Miałem jeszcze kilkanaście minut więc po obchodziłem okoliczne sklepy żeby kupić pocztówki. Niestety nigdzie nie moglem znaleźć skrzynki pocztowej, więc musiałem je wziąć ze sobą do Francji i stamtąd wysłać. No cóż, co zrobić. Wróciłem na stacje i wsiadłem do pociągu na pięć minut przed odjazdem.