Obudziłem się praktycznie jak na zawołanie. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz. Wychyliłem się i zobaczyłem jak pociąg z impetem wtacza się na stacje w Poznaniu. Byłem w Polsce, po 7 miesiącach nieobecności. Zaraz grupa Niemców z sąsiedniego wagonu wychyliła się i zapaliła papierosy. Konduktor z mojego wagonu, który wyszedł do dworcowego kiosku zauważył ich i zwrócił im po angielsku uwagę. Oni jednak dalej swoje. Następny był jeden z pracowników na dworcu, rzucił po polsku "zgaś te światła". Szybko zorientował się że to Niemcy, przeklął Szwabów i poszedł w swoją stronę. Tak to jest że każdy bez względu na narodowość za granicą czuje się bezkarny.
Pociąg stał na stacji prawie godzinę ze względu na przełączenie składu (to samo spotkało mnie zapewne noc wcześniej na granicy holenderskiej, gdzie część wagonów przeczepiona została do składu do Hamburga, a część do Berlina). Po niespełna 10 minutach skład do Kijowa stal za mną, czyli składem do Krakowa. Nadal miałem doskonały widok na dworzec gdzie z wrzaskiem wpadł jakiś burak witając się z innymi, dając również znać wszystkim na dworcu o sobie:
- No kurwa nareszcie!!! Witam panów w Poznaniu, zajebiste Kutno się kłania!
Uwielbiam wracać do Polski, lubię się pośmiać z tego co kiedyś mnie tak niesamowicie irytowało.
Chwilę potem widok dworca przesłonił mi pociąg, który z impetem wpadł na stacje, jak się okazało pośpieszny z Pomorza do Bielska - Białej. Pomyślałem że gdybym do niego teraz wsiadł byłbym o godzinę szybciej w domu. Nieco później mój pociąg ruszył dalej.