Wsiadłem do autobusu byle jakiego. No cóż nie pierwszy to i nie ostatni raz. Zorientowałem się że nie jadę tam gdzie chciałbym w chwili kiedy mijany krajobraz nie był taki sam jak w drodze do Mdiny. Postanowiłem jechać dalej niż wysiąść, albowiem prawdopodobnie był to autobus do Valletty co pozwoliło mi by się szybciej przesiąść już w ten właściwy. Jednak nie był to kurs do stolicy. Po pewnym czasie zaczęły się zabudowania i coraz bardziej zmieniały się w kolorowe hotele. Chwilę później wiedziałem już że jestem w Sliemie, która wraz z miasteczkiem St. Julian położonym w sąsiedztwie tworzy największy kurort na wyspie, składający się z wielu hotelów, barów, restauracji i klubów nocnych. Wysiadłem z autobusu i tym razem bardziej skrupulatnie postanowiłem przyjrzeć się rozkładom jazdy. Po paru minutach odnalazłem właściwy i na sto procent wiedziałem jakim mam wracać do Melliehy. Byłem zbyt zmęczony na zwiedzanie dlatego postanowiłem dostać się jak najszybciej do hotelu W pobliskiej lodziarni kupiłem lody i usiadłem na nabrzeżu obserwując jak promienie zachodzącego słońca rozświetlają kopułę katedry w oddalonej o jakiś kilometr stolicy. Dokończyłem lody i wsiadłem do autobusu. Teraz już bez żadnych przeszkód jechałem do celu. Wyjeżdżając z Sliemy zobaczyłem ostatni punkt zwiedzania na wyspie, najwyższy wieżowiec na Malcie przy rezydencjach Portomaso. Budynek ma 100 metrów wysokości i liczy 23 piętra. To tyle jeżeli chodzi o Sliemę.
Więcej zdjęć z Sliemy: http://picasaweb.google.pl/Cyprian.Bednarczyk/Malta_silema#