FOR ENGLISH VERSION PLEASE SCROLL DOWN
PL
Po przygodach poprzedniego dnia rozpoczęliśmy zwiedzanie. Do centrum postanowiliśmy dostać się pieszą toteż w jednym z lokalnych sklepów postanowiłem kupić piwo. Piwo bezalkoholowe nie należy do moich ulubionych napoi, jednak postanowiłem spróbować jak smakuje tutejsze, które są jedyną dostępną opcją sprzedawaną w marketach. Piwo o zawartości alkoholu 2,25 % smakuje jak woda o smaku piwa. Alkohol na Islandii (ten prawdziwy) można kupić jedynie albo w pubach, albo w rządowych sklepach, które są otwarte w krótkich godzinach czasu. Ciekawostkami jest to że żeby zniechęcić wyspiarzy do picia najbardziej znany alkohol wysokoprocentowy nazwano Brennivín czyli czarna śmierć. Jak to czasem bywa również i w tym przypadku antyreklama podziałała w odwrotnym kierunku. Drugą ciekawostka jest to że w pierwszej połowie XX wieku zniesiono prohibicje na wszystkie artykuły wysokoprocentowe, oprócz mocnego piwa (bo jest tańsze i mogłoby być częściej spożywane), na legalizacje tego trunku trzeba było czekać aż do 1989 roku.
Zanim dotarliśmy do centrum znaleźliśmy się w budynku Saga Museum z którego dachu można podziwiać imponującą panoramę miasta oraz okolicznych zatok. Następnie udaliśmy się do katedry Hallgrímskirkja, wysokiej budowli zbudowanej na kształt bazaltu. Do niedawna był to najwyższy budynek w stolicy, zaczynają go jednak przebijać wieżowce które chcąc nie chcąc pojawiają się w panoramie miasta. Weszliśmy do środka i nie zobaczyliśmy niczego imponującego, nic dziwnego albowiem jest to świątynia luterańska, odłamu religii chrześcijańskiej która raczej ceni sobie skromność w wystroju, a która dominuje przede wszystkim na wyspie. Chociaż nie nacieszyliśmy oczu, nacieszyliśmy zdecydowanie uszy, w środku za organami siedział pan i grał, a jego muzyka przypominała niemiecką muzykę elektroniczną spod znaku Kraftwerk, czy Tangerine Dream.
Ruszyliśmy w dalszą wędrówkę w kierunku centrum, które znajdowało się kilkaset metrów od katedry. Im dalej się zagłębialiśmy tym oczywiście było drożej. Nie ma tu jakichś specjalnych obiektów do podziwiania, warto jednak zwrócić uwagę na zabudowę drewnianą która króluje w tym miejscu, również na główny plac będący ulubionym miejscem zgromadzeń mieszkańców stolicy. Jeśli zaś w centrum nie ma nic do oglądania warto udać się na nabrzeże aby tam coś zobaczyć. Na pierwszy rzut oka uwagę przyciąga bryła budynku Harpa w którym mieści się hala koncertowa, oraz centrum konferencyjne Warto zajrzeć do środka, aby zobaczyć przestrzeń w niej zawartą. Nas jednak generalnie interesowała jedna z wielu atrakcji, które można zobaczyć w Reykjaviku, była nią obserwacja wielorybów. Za 7500 ISK (200zł) wyruszyliśmy w trzy godzinny rejs statkiem, który wywiódł nas na środek Oceanu Atlantyckiego. Tam mogliśmy podziwiać te wielkie stworzenia, które przybywają tu pożywić się masami ryb. Dobrą oznaką na ich obecność jest chmara ptaków, które krążą wokół wody czatując na resztki ryb które uciekły z paszczy wielorybów. W kilkuminutowych odstępach udało nam się je dostrzec te wynurzające się z wody stworzenia aby zaczerpnąć powietrza. Pogoda do obserwacji była niesamowita, sam przewodnik wspomniał że tak dawno dobrej pogody już dawno nie było. Na sam koniec podpłynęliśmy do wysepki na której gnieździły się masy maskonówrów, czyli ptaków będących symbolem Islandii, dobrze rozpoznawalnych za pomocą charakterystycznego dzioba, tak w ogóle to Islandia jest bardzo dobrym punktem obserwacyjnym dla wszelkiej maści ptaków o czym przekonaliśmy się niejednokrotnie podczas naszej podróży. Po udanej wycieczce powróciliśmy do miasta i zaglądnęliśmy jeszcze do ostatniego punktu naszej wyprawy czyli pubu. Zamówiliśmy po kuflu Ginnessa za wysoką cenę 900 ISK (24zł) co bardzo skutecznie zniechęciło nas do zamówienia kolejnego. Następnego dnia mieliśmy udać się na wyprawę dookoła wyspy.
ENG
Following the adventures of the previous day we started exploring the Island. To the centre we decided to get by foot so in the local store I bought a beer. Non-alcoholic beer is not my favorite drink, but I decided to try taste of the local one, which are only available option sell in supermarkets. Beer with an alcohol content of 2.25% tastes like water flavoured beer. Alcohol in Iceland (the real one), you can only buy in pubs or in the government stores that are open during the short hours of time. Interesting facts is that in order to discourage the islanders to drink the most famous liquor is called Brennivín (Black Death). As sometimes happens, even in this case, the negative advert acted in the opposite direction. Another curiosity is that in the first half of the twentieth century, prohibition was abolished on all articles and liqueur, but not for a strong beer (because it is cheaper and could be drink more often), the legalization of this drink you had to wait until 1989.
Before we reached the city centre we were in the Saga Museum, where from the rooftop is the excellent view for the city skyline and the surrounding bays. Then we went to the cathedral Hallgrímskirkja, an impressive building built in the shape of the basalt. Until recently, that was the tallest building in the capital, but it begins to leave behind skyscrapers that had been forced to appear in the panorama of the city. We went inside and did not see anything impressive, it is not surprising because it is a Lutheran church, Christian religious faction who appreciates simplicity in design, and above all, who dominates the island. If we hadn't see nothing interesting, we heard amazing music played by church organist, music similar to German electronic music under the sign of Kraftwerk and Tangerine Dream.
We went on a further trip to the center, which was a few hundred meters from the cathedral. In more deep to centre was of course more expensive. There is no special objects to watch here, but it is worth to pay attention to wooden buildings which reigns in this place, also the main square which is a favorite place to assembly of residents of the capital. But if in the centre is nothing to watch, head to the embankment to see something there. At first glance, the shape of the Harpa building who houses the concert hall and conference center is worth a look inside to see the space in it. However, we are generally interested in one of the many attractions that can be seen in Reykjavik, it was whales hunting. For 7500 ISK (38 GBP) we went for three-hour boat ride that brought on the Atlantic Ocean. There we could see these great creatures that come there to feed the masses of fish. A good sign of their presence is a swarm of birds that circulate around water chatting on the remains of fish which escaped from the jaws of whales. At intervals of several minutes, we managed to see them emerging from the water to breathe. Weather was amazing to observe, even guide mentioned that she hasn't seen so good weather since a long time. At the end we reached an island, which is a home for puffins, symbol of Iceland, recognizable by the characteristic beak, by the way the island is a very good observing point for all sorts of birds which we have seen many times during our journey. After a successful trip we returned to town and reached the last point of the expedition, pub. We ordered a pint of Ginness for the high price of ISK 900 (4,60 GBP) which discouraged us to order another one. The next day we had to go on a trip around the island.
Zdjęcia Daniel Krzyszczak / Photos Daniel Krzyszczak