FOR ENGLISH VERSION PLEASE SCROLL DOWN
PL
Pomysł na tą wyprawę zrodził się w mojej głowie już ponad trzy lata temu, jednak pomimo braku możliwości jego zrealizowania dojrzewał przez ten cały czas. Przede wszystkim nie bardzo wiedziałem skąd zacząć tą podróż, aby razem z Maroko móc zobaczyć także Gibraltar. I tutaj z pomocą przyszedł mi Operator, co dwie głowy w końcu to nie jedna, który dał propozycje ruszenia z hiszpańskiego wybrzeża, konkretnie z Malagi. Mieliśmy się spotkać tylko na herbatę i pogadać, skończyło się na tym że dwa dni później mieliśmy już zarezerwowane bilety, a to tylko i wyłącznie ze względu na ceny, ponad 80 funtów za przelot z Newcastle do Malagi i Marrakeszu do Manchesteru nie pozwoliły nam się dłużej wahać. Po całonocnym oczekiwaniu na samolot w Newcastle z lekkim opóźnieniem wyruszyliśmy w drogę i po prawie trzech godzinach lotu byliśmy już na miejscu. Przywitało nas zachmurzone niebo i 10 stopni, co i tak w porównaniu z depresyjno-samobójczą pogodą w Anglii wydawało się dobrym znakiem. Po zakupieniu biletu (2 euro) dostaliśmy się autobusem linii numer A do samego centrum i wysiedliśmy tuż pod murami starej mauryskiej warowni Alcazaba. Błądząc przez krótszy czas wyruszyliśmy w stronę hotelu, który mieścił się z tego co było nam wiadome w pobliżu domu urodzin Pablo Picassa. Miasto o tej porze wydawało się dopiero budzić do życia choć było już prawie południe. Minęliśmy stary rzymski amfiteatr z II wieku p.n.e. i ku zdziwieniu zauważyliśmy rosnące w pobliżu drzewa pomarańczy, które jak się okazało wydało całkiem dojrzałe owoce. Koszt noclegu w hotelu to nieco ponad 8 euro na głowę, o ile znalezienie noclegu na internecie nie było takie trudne w Hiszpanii w Maroko może się okazać problemem, dlatego nic tak do końca w tej podróży nie będzie raczej wiadome. Zostawiliśmy plecaki i ruszyliśmy na miasto. Niestety pech chciał że większość miasta jest kompletnie rozkopana z dwóch przyczyn, budowy nowej lini metra, oraz przebudowy części miasta, dlatego poruszanie się po nim sprawiało nam lekki problem. Pierwsza misją było dotarcie do dworca autobusowego i kupno biletu na jutrzejszy kurs pod Gibraltar, drugą znalezienie przejściówki z kontaktu UK na europejski o której wcześniej zupełnie zapomniałem. Z tym pierwszym nie było problemu, Operator poradził z tym sobie, również mnie wyręczając, z drugą natomiast musiałem sobie poradzić sam. Chłopak się nie wyspał i postanowił opuścić mnie w połowie poszukiwań. Ja natomiast nie ustając w trudzie, pomimo nieprzespanej już prawie doby i bezskutecznych przeszukiwań kilku sklepów z elektroniką wróciłem się ponownie na dworzec kolejowy, na który również wcześniej zachaczylismy i tam dopadłem w Media Markt upragniony produkt, bez którego zapewne nie pisał bym teraz tych słów. Po drodze zaliczyłem mini obiad złożonego z kebabu, porcji frytek i małej puszki piwa, wszystko za 5 euro. Pomimo kryzysu ceny nieznacznie jednak poszły do góry, na szczęście dla mojej kieszeni. Puszka zjadliwego piwa 0,33l oscyluje w granicach 0,20 do 0,80 euro, więc nie jest jeszcze tak tragicznie. Pomimo przejścia już kilku kilometrów, które znacznie czułem w nogach udałem się na okoliczną Marinę, a stamtąd wspiąłem się na wspomniane już wcześniej mury, gdzie w promieniach zachodzącego słońca oberwałem wielkie kontenerowce opuszczające i wpływające do portu. Najważniejsze zabytki Malagi, którymi są starówka, ruiny twierdzy oraz kilka innych mniej znaczących obiektów można zobaczyć dosłownie w kilka godzin intensywnej wędrówki, lecz aby poczuć klimat tego miejsca zdecydowanie trzeba poświęcić kilka dni, zwłaszcza że życie zaczyna tutaj tętnić wieczorem, kiedy mieszkańcy i turyści wychodzą na ulicę, lub tłoczą się w okolicznych restauracjach i pubach, skąd dobiegają dźwięki nie tylko tradycyjnego flamenco i gitarowych „El marriachi”, ale również innych muzycznych klimatów.
ENG
The idea for this trip came up in my head over three years ago, but despite lack of possibilty to complete the ripening all this time. Above all, do not really know where to begin this journey, to connect it with Morocco and be able to view the Gibraltar. Then, the Operator came here with the help, who gave the proposals to start on the Spanish coast, specifically from Malaga. We had to meet only for tea and talk, it ended up that two days later we had already booked tickets, and this is only because of the price, more than 80 pounds for a flight from Newcastle to Malaga and Marrakech to Manchester did not allow us to waste more time. After an overnight waiting for a plane at Newcastle with a slight delay and set off after nearly three hours of flight we were already in place. Greeted us with overcast skies and 10 degrees, and so in comparison with depressive, suicidal weather in England it seemed to be a good sign. After purchasing a ticket (2 euro) we got a bus "A" line to the center and we got just under the walls of the Alcazaba, the Moorish fortress. Looking for direction to the hostel, which was located from what was known to us near Pablo Picasso's birth place, we finally found it. The city at that time seemed only to wake to life even though it was almost noon. We passed the old Roman theatre from the second century BC and to the our surprise we saw growing orange trees there, which as it turned out seemed quite ripe fruit. The cost of hotel accommodation is just over 8 euros per head, where to find accommodation on the internet was not that difficult in Spain in Morocco may be a problem, so in the further travel might be a problem. We left our backpacks and hit the town. Unfortunately most of the city is completely dug for two reasons, to build a new metro line, and the rebuilding of the city, so getting around it caused us a slight problem. The first mission was to reach the coach station and buy a ticket for tomorrow's course to Gibraltar, the second to find an adapter from the UK to the European socket, about which I previously quite forgotten. With the first there was no problem, Operator who advised it for himself, also buying the ticket for me as well. He decided to leave me in the middle of the seek so I despite to the sleepless nights and almost no result searches in several electronics stores I went back again to the train station, which also we previously visited and there caught up in the another one store desired product, without which I probably wouldn't be able to write these words now. Along the way, scored a mini dinner consisting of a kebab, a small portion of French fries and beer can, all for 5 euros. Despite the crisis, prices have gone slightly up, fortunately for my pocket it wasn't so bad. Can of beer, 0.33 cost around 0.20 to 0.80 euro, so there isn't so tragically. Despite the passage already several kilometers, which greatly I felt in my legs, went to Marina area, and from there climbed the fortification walls already mentioned, where in the sun I observed big container ships leaving and entering to port. The main sights places of Malaga, which are the Old Town, the ruins of a fortress and a few other less important objects can be seen literally in a few hours of intense journey, but to feel the atmosphere of this place definitely need to be spend a few days, especially as life begins to throb here in the evening, when locals and tourists come the street, or crowding in nearby restaurants and pubs, where sounds are coming not only traditional flamenco guitar "El marriachi", but also other musical climates.