FOR ENGLISH VERSION PLEASE SCROLL DOWN
PL
W końcu udało mi się wsiąść w odpowiedni autobus i po kilku dniach imprezowania kontynuować podróż w kierunku Polski. Towarzyszyło mi dwóch panów z Nowej Zelandii poznanych wcześniej w hostelu. Dojechaliśmy do Ruse, czyli miasta granicznego, trzeba było znaleźć teraz transport, który nie udało mi się jednak wcześniej odnaleźć na internecie. Dotarliśmy do stacji kolejowej, jednak najbliższy pociąg odchodził za trzy godziny. Jeden z „kiwi”, bo tak się nazywa obywateli Nowej Zelandii uparł się na pociąg, jednak znalazł się oczywiście „obrotny” taksówkarz, który chciał zarobić. W końcu skusiliśmy się na jazdę taryfą, która była bardziej opłacalna niż jazda autobusem czy pociągiem, wyszło około 20 lew na głowę. W Bukareszcie byłem całkiem wcześnie co pozwoliło mi zobaczyć miasto, zamiast przesiadać się do następnego środka lokomocji. Pożegnałem się ze znajomymi, odnalazłem również autobus jadący do Kiszyniowa, w którym mogłem zostawić swój bagaż, zatem zwiedzanie miało być zupełnie bezstresowe. Z dworca południowego o nazwie Filaret ruszyłem na północ w kierunku Pałacu Republiki. O tym obiekcie pisałem już znacznie wcześniej, wspomnę tylko że pomimo tego że jest nieukończony i robi ogromne wrażenie z zewnątrz (z wewnątrz na pewno jeszcze większe), jakiś czas temu słyszałem że gdzieś w podziemiach odkryto pomieszczenie, będące wejściem do metra2, czyli sieci metra dostępnej dla dygnitarzy. Sieć taka istnieje m. in. w Londynie, tutaj znajduje się jedna linia prowadząca na lotnisko, mająca służyć np. w czasie ucieczki. Niewiadomo mi czy linia ta została ukończona, Caucescu uciekł helikopterem w Karpaty z dachu pałacu, niewiadomo więc czy linia wówczas działała, czy zdarzenia w Bukareszcie były aż tak gwałtowne że taka ucieczka była niemożliwa. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,3671461.html
Bloki, to również wspomniany wcześniej rozdział, nieodłączny element komunistycznego systemu. O ile gdzieś na obrzeżach miasta czy w niedalekiej okolicy centrum to zwykłe szare płyty sklejone ze sobą w kilkunastopiętrowe „domy”, to główna aleja wiodąca na wschód od pałacu Bulevardul Uniri to coś zupełnie innego. Zabudowa wzdłuż reprezentacyjnej ulicy wiodącej do pałacu to jak najbardziej bloki, jednak ich fasada pokryta jest granitem a wykończenia chociażby balkonów zawierają różnorakie zdobienia. W takich blokach można odnaleźć coś ze sztuki architektonicznej, jednak jeszcze większe wrażenie robi to co za nimi można znaleźć. Machina burzenia starego i budowania nowego oszczędziła kilka zabytków, jakież więc było moje zdziwienie kiedy wchodząc na podwórze jednego bloków zobaczyłem starą zabytkową cerkiew. Kolejne zdziwienie ogarnęło mnie kiedy wszedłem do dzielnicy w których znajdowały się kamienice. Okazało się że jest to część starówki która zdążyła ocaleć, a które jest obecnie w trakcie odnowy. Ostatnim moim punktem który koniecznie chciałem zobaczyć był najsłynniejszy budynek, zaraz obok Pałacu Republiki. Hotel Intercontinental. To kolejny monument epoki komunistycznej, który stał się nie tylko symbolem tej epoki, ale również walki z systemem, tutaj między innymi zagraniczni dziennikarze obserwowali zdarzenia na pobliskim Placu Uniwersyteckim. Nadszedł czas aby wracać na autobus, ale oczywiście stało się to co zazwyczaj mnie dopada. Ciemność. Uciekające światło dnia codziennego dopadła mnie gdzieś w niespokojnej dzielnicy. Nie wiedziałem gdzie jestem, nie wiedziałem gdzie iść, a czas odjazdu zbliżał się niepokojąco szybko. Jak na złość nawet żadna taksówka nie chciała się zatrzymać, nie pomagało nawet machanie ręką. O dziwo pomogła mi dziewczyna i jej chłopak którzy byli na początku nastawieni dość agresywnie, jednak szybko zrozumieli, że jestem tylko turystą, więc pomogli mi wskazać drogę na dworzec, który jak się okazało był zaledwie kilkaset metrów dalej. Po półgodzinie siedziałem już w autobusie do Kiszyniowa.
ENG
Trip to Bulgaria was very comfortable. A coach was equipped with wifi, in every seat was monitor so we could watch TV while driving, in addition tea and biscuits were served inside. We crossed the border without any problem and very quickly to my surprise, I expected detailed control as Bulgaria-Turkey is a border with European Union. Me and Operator spread out in Burgas, and for myself arrived to Varna hour later. Was 5 am. I got money from the cash machine and took a taxi to hostel, which was little difficulty to find because it was located outside the city, on an unlit street, so the signs leading to this place were not visible. The taxi driver was kind enough to call the owner, who unfortunately woke up and who spoke only English. Daniele C. The owner of fast-growing hostel network, had nothing against me (I hope so) and explained how to find the way. Check in was about 11 am, but I could easily get my room already. It turned out that this place did not sleep, because the guests had just returned from the party at Golden Sands. Bulgaria 10 years later. Before the partying I decided to explore the city, through which I only passed and needed buy a ticket to Bucharest. Varna, the city of the sun surrounded by gentle hills, such memories I left, but after entering the center they have become even more warmer. I got off from the bus at the center, near the beautiful orthodox cathedral, which has the appearance arouses admiration. As was Saturday, I had to go first to the station to buy a ticket. Along the way, since that day I did not have anything in my mouth I went to the store, bought bread and milk. With the latter, at least it seemed to me that it wasn’t milk, as written in Cyrillic on the cup was difficult to decipher, then it turned out that that was the cream, so I had to settle for the bread. Walking lasted a good half hour, I bought a ticket for bus and found a canteen, which served low-cost meals. Minced Pork with potatoes and gravy, and pint of unchanged in flavor and still cheap despite by years beer Kamienitza acted perfectly for me. I went way back to town. Entering the center I passed a theater of Stoyan Bachvarov and a few others worth seeing architectural structures. My attention, however, more attracted football match on specially constructed mini ground in the middle of pedestrian walk. As it turned out guys have played a mini tournament between teams formed by locals. By far the best place to relax, not only for the natives is a walk in the green gardens and situated lower beach, which that day was practically empty. I walked towards the train station to catch the 109 bus driving to the Golden Sands resort, but when I came to the station, I could not find the right bus stop, not to mention the fact that there was a lack of schedules or if they were only written in Cyrillic. In the end, after nearly an hour walking in the direction of the hostel, I managed to catch one of the few bus to Golden Sands, where the name of stops were written in English. The evening of that day and the next I spent on partying. With a fairly wide range of hostel that offered party "for each day of the week" this evening belonged to "foam party." For 25 leva (10 pound) got a ticket, free drinks for a limited time, and a T-shirt with sign "Foam Party", who I dress up now in home only where I go wash the dishes. Golden Sands no longer resemble the place that was 10 years ago, after the accession of Bulgaria to the EU definitely this place has become more open and the resort which until recently was popular especially among retired from the West has become one of the largest party places on Bulgarian coast. I had also party atmosphere, after two weeks of moving from place to place I could finally chill out, but parting too much is also little bit dangerous as I overslept on my bus to Bucharest, and therefore had to buy a new ticket, and my journey prolonged by one day. That same evening Daniele offered me the next party, however, refused. I found my place in the hostel, lying on the incredibly comfortable hammock, sipping beer and listening to relaxing music. This relaxation has helped me relax so that by the end of the journey I avoided any stress, especially since I have waited many more adventures on my way.