Pierwsze odnaleźć bankomat - zadanie wykonane. Drugie zjeść coś. Znalazłem supermarket niedaleko dworca w którym kupiłem kawałki kurczaka z ziemniakami i sałatką. Mniam. Trzecie znaleźć hostel. Ten ostatni znajdował się trochę dalej na północy, w budynku stadionu olimpijskiego. Dotarłem tam po ponad pół godziny marszu. Jak na stolice drożyzny zapłaciłem całkiem znośną cenę za nocleg nieco ponad 20 funtów. Zjadłem, odświeżyłem się i poszedłem spać.
Następnego dnia kiedy wstałem było już widno. Nie miałem pojęcia która jest godzina, bo oczywiście bateria w komórce odmówiła posłuszeństwa. Okazało się że jest 6 rano! Zmiana czasu faktycznie może dziwnie wpłynąć na organizm. No nic pozbierałem się nieco i poszedłem do pokoju z internetem gdzie mogłem podładować nieco telefon, co zajęło mi ponad godzinę. Około ósmej opuściłem hostel i ruszyłem na miasto.
Na zwiedzanie miałem ponad 3 godziny. Wystarczająco. Pierwszy obiekt już zobaczyłem, był nim wspomniany stadion olimpijski i teren wokół niego przygotowany specjalnie na letnią XV letnią olimpiadę w 1952 roku. Zaraz obok stadionu olimpijskiego znajduje się stadion piłkarski Finnair, należący do klubu HJK Helsinki, który niestety nie liczy się na arenie europejskiej. Do centrum wróciłem tą samo ulica co poprzedniego dnia, Mannerheimintie przy której znajduje się Muzeum Narodowe oraz jeden z najważniejszych budynków w kraju - Eduskunta, czyli siedziba parlamentu. Kilka minut później byłem już w centrum w pobliżu dworca.
Większość obecnej zabudowy w mieście powstała po ustanowieniu Helsinek stolicą Autonomii Finlandzkiej, trzeba bowiem pamiętać że podobnie jak część Polski, Finlandia znikła z map jako niepodległe państwo i stała się częścią Rosji. Zabudowa została zbudowana praktycznie od podstaw w stylu klasycystycznym z pewnymi odstępstwami, na wzór Petersburga, jednak trudno ją dostrzec wokół samego dworca, bowiem przeważają tutaj szklane formy pełne sklepów i galerii. Najlepiej widoczne są one jednak blisko portu w Zatoce Fińskiej. O ile ruch w mieście był jeszcze w miarę do przyjęcia to właśnie tam wszystko było praktycznie zakorkowane. Zanim jednak tam dotarłem przeszedłem przez wąskie ulice centrum i doszedłem do Placu Senackiego. Znajduje się tutaj chyba najlepszy przykład budownictwa klasycystycznego, a raczej neoklasycystycznym, Helsingin tuomiokirkko czyli Katedra luterańska. Architektem tej monumentalnej świątyni był Carl Ludwig Engel, który zaprojektował większość najważniejszych budynków tamtego okresu w Helsinkach. Budowa trwała ponad 30 lat i zakończyła się w 1852 roku. Kawałek dalej znajduje się inna świątynia Uspenskin katedraali, czyli Sobór Uspieński, który architektonicznie najlepiej oddaje wpływy rosyjskie w Helsinkach.
Dotarłem do portu, najpierw jednak znalazłem się przed pałacem prezydenckim, którego pilnował strażnik niezbyt uzbrojony. Była to jedna z niewielu siedzib rządowych nie ogrodzonych zasiekami i tłumem policji z karabinami maszynowymi (dla porównania proponuje odwiedzić Downing Street w Londynie). Kauppatori, bo tak nazywała się ta dzielnica była strasznie zatłoczona, wspomniałem już o korkach, ale nie wspomniałem o tłumie zwiedzającym pobliski targ. No więc wszedłem pod "pomarańczowe parasolki". Kupcy sprzedawali różnorakie pamiątki, warzywa i owoce a nawet zimowe ubrania. Jako że głód we mnie wzbierał postanowiłem coś zjeść w pobliskich straganach w których ulicznicy gotowali, bądź smażyli różnorakie mięsiwa z dodatkami ryżu, bądź pieczonymi ziemniakami. Na próżno jednak usiłowałem znaleźć coś taniego, najprostsze danie na talerzu kosztowało 10 euro, co potwierdziło moje opinie o Finlandii jako najdroższym kraju w Unii Europejskiej. W końcu zadowoliłem się owocami, które zakupiłem do 5 euro, z postanowieniem iż jak tylko znajdę się w Tallinie to zjem coś gorącego.
Pokręciłem się jeszcze trochę po porcie i udałem się na prom. Już któryś z kolei raz minąłem latarnie z przyczepionym plakatem Muminka i doszedłem do wniosku że właśnie tutaj musiała zostać stworzony ta postać. Sprawdziłem. Nie została on stworzona w Finlandii, ale w Szwecji przez fińską pisarkę Tove Jansson, co faktycznie może powodować że Muminki są najbardziej znanym towarem eksportowym Finlandii:)
Dotarłem w końcu na prom na pół godziny przed odpłynięciem, a tu chaos w dolinie Muminków. Tłumy ludzi i nie wiadomo dokąd mam pójść, żeby się odprawić. Trafiłem na kontrole celną i zostałem wzięty przez miłą panią która nie mówiła po angielsku do kanciapki obok na "przeszukanie". Nie wiedziałem w ogóle czego chce, lecz zaraz zjawił się jej kolega, który już co nieco łapał. Zapytałem się gdzie, co i jak i po małym sprawdzeniu mojego plecaka w poszukiwaniu bomby mogłem odejść. Poszedłem do kolejki w której stałem ponad 15 minut, ale w końcu dostałem bilet i mogłem iść na pokład. Przeszedłem przez tą samą bramkę, przy której teraz nie było już nikogo, więc gdybym teraz miał bombę to pewnie spokojnie mógłbym ją wnieść na pokład. W końcu dotarłem na prom i mogłem pożegnać Muminkolandię.
Więcej zdjęć z Helsinek:
http://picasaweb.google.com/Cyprian.Bednarczyk/Suomi_helsinki#