Wstałem rano i od razu na autobus. Oczywiście z przekory sam się obudziłem, ale kolega też był w pogotowiu. Tym razem musiałem się przeprawić do granicznego miasta Haparanda, a potem dalej już po finlandzkiej stronie do Kemi. Niestety linia kolejowa łącząca Szwecję z Finlandią została dawno zlikwidowana, dlatego musiałem to zrobić autobusem, na szczęście za darmo, bowiem taka przeprawa wliczona jest w bilet InterRail. Droga z miasta prowadziła przez lasy, które co jakiś czas widać było znaki ostrzegające przed łosiami. Te po "spożyciu" zbyt dużej ilości rozkładających się owoców są zazwyczaj bardziej niebezpieczne od tych trzeźwych, niestety nie udało mi się żadnego spotkać.
po około dwóch godzinach dojechałem do Haparandy i tu od razu pojawił się problem z autobusem, bowiem rozkładu nie udało mi się wcześniej znaleźć na internecie, a ten na tablicy był tak chaotycznie ułożony że nie moglem z niego nic rozczytać. Pytałem się obsługi i kierowców autobusów i powiedzieli mi że za pół godziny jest następny. Zdążyłem zrobić małe zakupy coś dojedzenia i oczywiście dwa "dopalacze" na drogę (czyt. piwa), niestety tutejsze dopalacze nie mają z nimi wiele wspólnego bowiem jakimś dziwnym trafem najwyższa zawartość alkoholu w piwie nie przekraczała 3,5%, jak się miało później okazać nie tylko w Szwecji tak jest ale również w Finlandii. Wyszedłem ze sklepu i okazało się że mój autobus już czeka. Zapytałem się kierowcy o rozkład, a on odpowiedział że autobusy wyjeżdżają ze Szwecji według czasu finlandzkiego (godzina do przodu) i rozkład również jest tak podany na tablicy. Myślę sobie spoko. Mam godzinę 12 na zegarku, autobus według rozkładu jest o 12 to gdzie on jest? Okazuje się że odjechał według rozkładu (czas finlandzki) o 12, ale według czasu szwedzkiego o 11. Rozumiecie coś z tego? Ja też nie wiele. Do dzisiaj się zastanawiam jak w ogóle udało mi się złapać ten autobus.