Geoblog.pl    cyprianbednarczyk    Podróże    Koleją przez Europę III (styczeń 2010)    Wieczne miasto
Zwiń mapę
2010
04
sty

Wieczne miasto

 
Włochy
Włochy, Roma
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1270 km
 
Podróż nie była zbyt przyjemna. Jak na drugi raz spędzony w kuszetce było okropnie z jednego wyłącznie powodu - spałem na samej górze. Wstając lub próbując wsiąść jakieś rzeczy z plecaka zawsze uderzałem głową o sufit. Budziłem się kiedy pociąg zwalniał lądując na barierce (dobrze że tam była, bo lądował bym na podłodze dwa metry niżej), nie wspomnę o konieczności wspinania się po drabinie do góry. Jeżeli kiedykolwiek pojadę kuszetką i będę miał wybór to będzie to miejsce na dole.
Narzekania, narzekaniami ale w końcu znalazłem się we Włoszech. Obudził mnie konduktor niemieckim "morgen" i oddał mi bilet. Byłem sam w przedziale, nawet nie słyszałem jak inni się ulotnili. Wreszcie po wczorajszym dniu doszedłem do siebie, więc mogłem cały dzień poświęcić na zwiedzanie wiecznego miasta.
Do stacji Roma Termini dojechałem około godziny 9. Po wyjściu z pociągu skierowałem się do kawiarni gdzie zjadłem małe śniadanie, a następnie udałem się do hostelu, który był w okolicy stacji. Tam zameldowałem się i mogłem w końcu pozbyć się ciężkiego balastu, jakim był plecak.
Zwiedzanie rozpocząłem znów od stacji Roma Termini i stamtąd przeszedłem kilkaset metrów pod bazylikę Matki Boskiej Anielskiej. Budynek według projektu Michała Anioła został zbudowany na ruinach dawnych term Dioklecjana. W środku znajduje się grobowiec Piusa V, fundatora świątyni.
Spacerowanie po Rzymie jest nie lada wyczynem, samo przejście przez pasy graniczy z cudem bo widocznie kultura, a raczej jej brak mówi że to kierowca ma zawsze pierwszeństwo. Zastanawiające jest również to który kierowca ma pierwszeństwo, bo jego wymuszanie na ulicach wiecznego miasta to rutyna, toteż po dłuższym pobycie tutaj nie dziwią wszechobecne dźwięki klaksonu, ani jeżdżące po ulicach poobijane auta.
Po kilku minutach sterczenia na pasach udało mi się jakimś cudem przejść na drugą stronę Piazza della Repubblica i stamtąd już mniej stresującym spacerem ulicami w kierunku Koloseum. Przeszedłem obok Bazyliki Matki Bożej Większej oraz obok stacji metra Cavour. Zaczął niestety padać deszcz, a zaraz potem jakby z podziemi wyłonili się sprzedawcy parasoli, którzy stali praktycznie na każdym rogu. Znów musiałem przejść przez pasy co graniczyło z cudem. Nawet jeżeli jest zielone światło na przejściu musiałem uważać na samochody, bo to że mogę przejść nie oznacza do końca że muszę. Po kilku minutach marszu doszedłem w końcu do ruin Koloseum.
Koloseum, jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów w Rzymie i jeden z najbardziej fotografowanych i oblężonych przez turystów. Nawet tego dnia pomimo deszczu i zimna turyści nie chowali się przed możliwością zwiedzenia tego robiącego duże wrażenie obiektu. Koloseum to nic więcej jak wielki amfiteatr wzniesiony pod koniec I wieku n.e. Być może więcej tam wystawiano krwawych jatek gladiatorów, niż starożytnych sztuk teatralnych, jednakże dla ówczesnych Rzymian nawet rzucenie na pożarcie lwom było pewnym rodzajem rozrywki.
Ruszyłem dalej bo jak spostrzegłem wokół Koloseum jest dużo więcej ciekawych ruin i tak zszedłem ze wzgórza na jedną z głównych arterii Via Dei Fori Imperiali, która przecięła na pół centrum dawnego starożytnego Rzymu. Najważniejszym miejscem pośród tych wszystkich ruin jest oczywiście rynek, czyli Forum Romanum. To tutaj toczyło się główne życie towarzyskie i polityczne tego miasta. Wokół rynku skupiają się świątynie, nie tylko chrześcijańskie, ale również te zbudowane za czasów pogańskich, ogrody i ruiny domów. Obejście całej powierzchni na której znajdują się te obiekty zajęło by mi dobrych kilka godzin, ja niestety nie miałem na to tyle czasu więc poszedłem dalej w kierunku zachodnim. Wszedłem na Kapitol, jedno z siedmiu wzgórz na którym położony jest Rzym. Tutaj znajdują się m. in. muzea kapitolińskie oraz liczne posągi i rzeźby. Jedna z nich zainteresowała mnie szczególnie, był to posąg wilczycy karmiącej Remusa i Romulusa, założycieli Rzymu. Zszedłem po kamiennych schodach z placu do ulicy na dole. Obok miejsca w którym byłem znajduje się Plac Wenecki z renesansowym pałacem Weneckim, dawną siedzibą papieży którzy rezydowali tutaj jeszcze przed budową Watykanu. Znajdowała się tutaj również rezydencja Mussoliniego, który z balkonu przemawiał do tłumu zgromadzonego na placu.
Nadszedł czas na wędrówkę do Watykanu, jednak zanim tam doszedłem musiałem przejść przez gąszcz wąskich uliczek w których znów się zgubiłem na jakiś czas. Znalazłem się w jakiejś dzielnicy handlowej, gdzie roiło się od sklepów i galerii mieszczących się w kamienicach. Również tłum zgęstniał tłocząc się w uliczkach. W końcu po dłuższym czasie wyszedłem na placu Campo de' Fiori, gdzie w najlepsze trwał handel warzywami, owocami, butami, ubraniami pamiątkami i innymi towarami. Zabrakło jedynie sprzedawców parasoli, ale zapewne dlatego że właśnie przestał padać deszcz i wyszło słonce. Zapewne poszli zmienić towar na okulary przeciwsłoneczne.
Przeszedłem przez targ i uliczkami dalej w końcu doszedłem do miejsca w którym wiedziałem gdzie jestem. Wyszedłem praktycznie idealnie, bo znalazłem się przy moście św Anioła. Most położony jest nad główną rzeką przepływającą przez Rzym - Tyber. 135 - metrową konstrukcje wzniesiono na miejscu starego mostu o nazwie Pons Aelius (Most Eliusza), który został wybudowany na polecenie cesarza Hadriana, aby móc prosto prowadzić do mauzoleum w którym została pochowana jego rodzina (obecnie Zamek św Anioła). Most jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w Rzymie, ze względu na rzeźby ustawione na cokołach. Przeszedłem na drugą stronę rzeki i stanąłem pod samym zamkiem w którym obecnie mieści się muzeum broni średniowiecznej. Aż trudno uwierzyć że ten budynek ma prawie 2000 lat, jego budowa zakończyła się w 139 roku n.e. Obok zamku były ustawione stragany, przy których można było kupić gofry, naleśniki i pieczone kasztany, ja jednak nie miałem jeszcze ochoty na jedzenie bo dochodziła dopiero 12, dlatego udałem się w kierunku Watykanu, skąd z miejsca w którym się znajdowałem był dosłownie kawałek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
cyprianbednarczyk
Cyprian Bednarczyk
zwiedził 37% świata (74 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 64 komentarze64 2570 zdjęć2570 23 pliki multimedialne23
 
Moje podróżewięcej
26.02.2019 - 25.06.2019