Geoblog.pl    cyprianbednarczyk    Podróże    Malta    Nowy dom na 7 dni
Zwiń mapę
2008
22
paź

Nowy dom na 7 dni

 
Malta
Malta, Mellieħa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15 km
 
Następnego dnia po małej oględzinach hotelu postanowiłem udać się na wycieczkę po okolicy. Dostałem niestety pokój bez widoku na morze, ale z drugiej strony była ładna panorama miasteczka z wielkim kościołem na wzgórzu. Pokój był bez zarzutu, kuchenka i lodówka jako standardowe wyposażenie, łazienka z prysznicem oraz mały taras z plastikowym stolikiem i krzesłami. Na stoliku szafki znalazłem Nowy Testament w czterech językach, trzeba bowiem pamiętać że Maltańczycy są bardzo wierzącym narodem, ponad 90 procent z nich stanowią katolicy. Po rozpakowaniu się przebrałem się w ubranie w którym nie odważył bym się wyjść w tym samym dniu na wietrzne i zimne ulice Newcastle. Zjechałem z trzeciego piętra na którym mieszkałem windą i skierowałem się do wyjścia. Przechodząc cały hotel minąłem bar, restauracje i recepcje, w której mieści się kawiarenka internetowa. Obok holu głównego znajduje się mała kawiarnia, w której nie serwuje się napojów alkoholowych. Cały kompleks jest nastawiony na turystów, znajdują się tu dwa baseny, w tym jeden wraz z barem na dachu (gdyby hotel ogarnął pożar wystarczyłoby zrobić dziurę w dachu), sala gier, mała biblioteczka książek w różnych językach (niestety nie znalazłem nic po polsku, zostawiłem w pokoju Angorę przy wyjeździe, może ją włączą do kolekcji) i mini centrum handlowe.
Wyszedłem z hotelu i skierowałem się w stronę miasteczka, jak na razie zostawiając głębszy kontakt z Morzem Śródziemnym na później. Do centrum wiodła kręta droga pod górę, dlatego szybko z niej zrezygnowałem i poszedłem na skróty okolicznymi starymi schodkami. Wyszedłem na jedną z ulic i rozpocząłem marsz wzdłuż ulicy. W pewnym momencie obejrzałem się za siebie i ujrzałem przepiękną panoramę dolnej części Melliehy zwanej Mellieha Bay, czyli Zatoka Mellieha. Kontynuowałem wycieczkę przechodząc w chłodnym cieniu budynków z biało-żółtej cegły, która na wyspie jest głównym budulcem, wydobywanym w kamieniołomach, głównie na wyspie Gozo. Doszedłem do drogi prowadzącej do centrum i postanowiłem zasiąść w pobliskiej restauracji na mały obiad, pierwszy posiłek tego dnia. Zamówiłem Pizze i kufelek Guinness'a, który na szczęście dotarł na wyspę przede mną. Za całość zapłaciłem 10 euro. Rozłożyłem mapę wyspy, którą kupiłem wcześniej w pobliskim sklepie i zacząłem studiować. Oczywiście jak zwykle wyposażony byłem tylko w mapki z Google Earth, ale tym razem zdecydowałem się na tradycyjną wersję. Po posiłku udałem się dalej tym razem w kierunku kościoła, który jak na małe miasteczko, był największą tutaj budowlą, a swoją posturą przypominał katedrę. Sanktuarium Naszej Pani w Mellieha zostało zbudowane w późnym XVI wieku wraz z fortyfikacjami przez rycerzy maltańskich. W maju 1990 roku został pobłogosławiony przez papieża Jana Pawła II podczas jego wizyty na Malcie. Obszedłem go najpierw z tyłu i rzucił mi się w oczy mały cmentarzyk, z dziwnymi, niewytłumaczalnymi dla mnie pomnikami, których inskrypcje umieszczone były na ścianie. Nie mogły to być nagrobki, albowiem owa ściana miała niecały metr grubości. Wyszedłem stamtąd i postanowiłem pójść na kawę do pobliskiej kawiarni, która mieściła się na skarpie, dając niesamowity widok na zatokę. Nad moją głową co jakiś czas z hukiem przelatywały samoloty, które albo podchodziły do lądowania na wyspie, albo wylatywały z niej. Dopiłem czarny napój i ruszyłem dalej w kierunku kościoła, aby przyjrzeć się przedniej stronie. Obszedłem go naokoło i znalazłem się na głównym dużym placu miasta. Trzeba pamiętać że w większości miasteczek główną budowlą jest kościół, który wywyższa się ponad wszystkie inne i niekiedy, dzięki wzgórzom jest widoczny z wielu kilometrów. Zrobiłem zdjęcie i postanowiłem wracać do hotelu, albowiem miałem spotkanie z pracownikiem biura podróży. Tego dnia chciałem jechać do stolicy Valletty, jednak w związku właśnie z tym nie mogłem sobie na to pozwolić. Postanowiłem że po spotkaniu coś przekąszę i udam się w drugą stronę miasta. Zszedłem małymi schodkami i doszedłem pod kościół obok drogi prowadzącej na dół. Jako że była to najkrótsza droga zdecydowałem się na nią. po przejściu kilkudziesięciu metrów zauważyłem w metalowym płocie bramę i schody na dół. Pomyślałem że to skrót albowiem kawałek dalej droga biegnie serpentyną, jednak gdy zacząłem schodzić nie było wyjścia na ulice tylko kolejne schody, które wiodły do podziemnej groty, jak się później okazało jakiejś kapliczki w której odbywały się wówczas modlitwy. Nie chcąc zakłócać spokoju postanowiłem wrócić właściwą już drogą wzdłuż ulicy. Upał zaczynał dawać o sobie znać, wchodząc w swój kulminacyjny moment tego dnia. Doszedłem do hotelu i o godzinie drugiej po południu wraz z kilkoma innymi osobami spotkałem się w barze z pracownicą Thomasa Cook'a. Objaśniła wszystkie informacje dotyczące wyspy doniosła o miejscach które warto zobaczyć. Szczególnie polecała dwie rzeczy: Rejs statkiem Kapitana Morgana ze stolicy na Gozo, z uwzględnieniem mniejszej wyspy, która leżała pomiędzy nimi - Comino. Drugą z polecanych wypraw, która mnie szczególnie zainteresowana była wycieczka promem na Sycylię, która leży w odległości 90 kilometrów od Malty, jednak zniechęciła mnie nie tylko cenowo (ponad 100 euro), ale przede wszystkim tym że musiałbym wstać o 5 rano, żeby dojechać do Valletty,a wróciłbym na miejsce koło 23.
Wróciłem do pokoju aby się przebrać, w cieplejsze ubranie bo pogoda zaczęła się psuć, a następnie wyszedłem z hotelu, chcąc udać się na wieże św. Agaty, która królowała na wzgórzu. Obszedłem budynki i doszedłem do promenady przy plaży. Z minuty na minutę chmury nachodziły na niebo przesłaniając słońce, a jakby tego było mało zaczęło kropić. Pomyślałem że przeczekam tę chwilę w nadziei że się wkrótce rozpogodzi. Zajrzałem do małej knajpki gdzie zamówiłem po raz pierwszy maltańskie piwo Cisk, smakiem przypominające australijskiego Foster's. Obserwowałem jak pracownicy pobliskich wypożyczalni zwijali sprzęt z plaży łącznie z parasolami i leżakami i już wiedziałem, że nie będzie to drobny deszczyk. Dopiłem piwo i wróciłem do hotelu za nim rozpętała się ulewa, a resztę wieczoru spędziłem w barze przy Cisk'u i lekturze Nowego "Wspaniałego Świata" Huxley'a.

więcej zdjęć z Melliehy: http://picasaweb.google.pl/Cyprian.Bednarczyk/Malta_mellieA#
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
cyprianbednarczyk
Cyprian Bednarczyk
zwiedził 37% świata (74 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 64 komentarze64 2570 zdjęć2570 23 pliki multimedialne23
 
Moje podróżewięcej
26.02.2019 - 25.06.2019