Geoblog.pl    cyprianbednarczyk    Podróże    Moja pierwsza wielka podróż i odkrycie swojej pasji    W końcu na miejscu
Zwiń mapę
2001
03
lip

W końcu na miejscu

 
Bułgaria
Bułgaria, Varna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1127 km
 
Przejechaliśmy przez wielki dwu poziomowy most, na górnym pokładzie znajdowała się droga, a na dolnym tory kolejowe. Most Przyjaźni został ukończony w 1954 roku, ma 2,8 km długości i po obu stronach zakończony jest małymi wieżami.
Wjechaliśmy do Bułgarii i natychmiast powitała nas kontrola paszportowa, oprócz tego musieliśmy wjechać w mały "basenik", w którym znajdowały się detergenty mające zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby pryszczycy, która wówczas panowała w Europie. Jak słusznie zauważył jeden z naszych wychowawców panowie mogli sobie darować tą kąpiel w płynie do naczyń zmieszanym z wodą deszczową.
Po wszystkim ruszyliśmy dalej. Bułgaria, kraj który nigdy mnie nie interesował w tamtej chwili był jak obca cywilizacja, ponad tysiąc kilometrów od domu i zupełnie nieznane mi miejsce. Jechaliśmy przez graniczące z Rumunią miasto Ruse. Znajduje się tutaj ważny ośrodek przemysłowy, ale przede wszystkim stoczniowy. Miasto zostało założone przez Rzymian i przez wieki rozwijało się aż do obecnej formy. Zabytkowa część miasta została dobrze zachowana, zwłaszcza kamienice. Znajduje się tutaj również jedna z najwyższych wież telewizyjnych na Bałkanach licząca ponad 200 metrów wysokości. Wyjechaliśmy dosyć szybko i udawaliśmy się na południowy-wschód. Droga wydawała się ciągnąć w nieskończoność przez porośnięte suchą trawą pustkowia, co jakiś czas przetaczały się wzgórza, a miasteczka, tym bardziej miasta mijaliśmy sporadycznie. W końcu wyjechaliśmy na autostradę A2, która w ciągu ponad godziny miała nas doprowadzić do Warny. Gdy tylko autokar wkroczył na dwupasmową drogę nabrał tak dużej szybkości że cały zaczął się trząść, nie wiadomo czy od wertepów, czy od granicy wytrzymałości. Autostrada wiodła przez pustkowie, jakiekolwiek samochody mijaliśmy sporadycznie, a o patrolu policji nie mogło być mowy. W końcu o zmierzchu dojechaliśmy praktycznie do celu.
Warna, miasto położone nad Morzem Czarnym, jest trzecim co do wielkości miastem w Bułgarii i osiemdziesiątym w Unii Europejskiej. Z historią tego miejsca związana jest osoba polskiego króla Władysława III, który poległ tutaj w bitwie z Turkami w 1444 roku, następnie został nazwany przydomkiem Warneńczyk. Turcy Otomańscy zajęli te miasto na ponad 400 lat, dopiero w 1878 znalazło się ono w granicach Bułgarii. Znajduje się tutaj najważniejszy port w Bułgarii, siedziba marynarki bułgarskiej, ważny węzeł kolejowi i drugie co do wielkości lotnisko w kraju, ale Warna to nie tylko przemysł i komunikacja, to przede wszystkim jedno z najstarszych miast Europy, w którym pozostało wiele pamiątek i historycznych śladów. Nie można również pominąć tutaj ważnego wkładu Rzymian w rozwój miasta, którzy w znacznej mierze je rozbudowali i doprowadzili do jego rozkwitu. Do celu pozostało już tylko kilkanaście kilometrów, zjechaliśmy z głównej drogi i jechaliśmy wśród wzgórz, porośniętych bujną roślinnością. po krótkim czasie ukazało się Morze Czarne w całym jego majestacie, a parę chwil później oczekiwany kurort Złote Piaski. Po dwóch dniach podróży byliśmy w końcu na miejscu.

ZŁOTE PIASKI

Złote Piaski, kurort położony na wschodzie Bułgarii wśród rezerwatu przyrody o tej samej nazwie, kilkanaście kilometrów od Warny. Nie wydaje mi się aby w 2001 roku miejsce to uzyskało status "Niebieskiej Flagi", czyli odznaki rozdawanej dla najbardziej czystszych kurortów na świecie, jak to jest obecnie, głównie z kilku powodów. Po pierwsze ruch samochodowy, który wówczas był wszechobecny i dwa mankamenty, które udało mi się zauważyć to wszechobecne niedopałki papierosów, zmieszane razem ze "złotym piaskiem" na plaży od którego wzięła się nazwa kurortu, oraz wielka rura, z której do morza spływały ścieki. To tyle jeżeli chodzi o dostrzeżone przeze mnie niedogodności, ponieważ 2 tygodnie spędzone w tym miejscu były najlepszymi moimi wakacjami jak dotąd, choć było to już ponad 8 lat temu. Świeże morskie powietrze, ładna pogoda, oraz gościnni mieszkańcy przyczynili się do tego odczucia. Rozrywki można szukać, prawie w każdym rodzaju, jak sporty wodne, nurkowanie, przejażdżki rowerowe po okolicznych wzgórzach, oraz duży wybór wśród lokali i klubów nocnych. Szczególnie niezapomniane dla mnie pozostają dyskoteki w klubie "Malibu" (większość tych którzy tam byli wiedzą o czym mówię), oraz rozmowy z przyjaciółmi do białego rana na plaży. Dla smakoszy i koneserów alkoholi polecam kebaby wędzone w większości budek (jeden ze sprzedawców raczył mnie poczęstować kawałkiem mięsa, które miało niesamowity smak). Dla smakoszy piwa polecam zaś dwa główne rodzaje dobrego i wszechobecnego bułgarskiego piwa Kamenitza i Zagorka. Kiedyś pokolenie moich rodziców za czasów komuny wybierało się na bułgarskie wybrzeże, co można było nazwać szczytem luksusu, dzisiaj hotele spełniają zachodnie standardy, stąd wielu turystów z Wielkiej Brytanii, Niemiec, również z wielu innych zakątków świata, także i Polski. Oprócz świetnej zabawy zyskałem niepowtarzalną okazję, aby po raz pierwszy móc szlifować język angielski w naturalnych warunkach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
cyprianbednarczyk
Cyprian Bednarczyk
zwiedził 37% świata (74 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 64 komentarze64 2570 zdjęć2570 23 pliki multimedialne23
 
Moje podróżewięcej
26.02.2019 - 25.06.2019