Nareszcie się udało, po ponad godzinie wyczekiwania pociąg ruszył ze stacji. Ja odetchnąłem z ulgą jednak moi znajomi nie, nadal nie byli pewni czy zdążą na czas. Pociąg pomału wytoczył się ze stacji i skierował na wysoki most nad rzeką Tyne ukazując wspaniałą panoramę Newcastle oraz mostów z niego słynących. Z każdą chwilą przyśpieszał mijając podmiejskie osiedla i magazyny, by wreszcie znaleźć się na trasie, ale nie na zbyt długo bo oto niespełna pięć minut później pomału wtoczył się na stację malowniczego Durham, to właśnie tutaj doszło do ów aktu wandalizmu. Niestety tutaj również czekał nas postój, chociaż nie aż tak długi jak w Newcastle, po paru minutach National Express ruszył dalej by po przejechaniu niecałych dwóch kilometrów zatrzymać się na dobre. Byliśmy poza miastem w szczerym polu, dziwne miejsce jak na kradzież kabli od semaforów świetlnych, bo jak się później okazało to było przyczyną opóźnień wszystkich pociągów w okolicy tego dnia.
Czyżby złomiarze wyemigrowali z Polski? - pomyślałem.
Właściwie to nie było według mnie problemu, no bo mogłem trafić znacznie gorzej, powiedzmy na strajk, a wtedy wszystko byłoby stracone.
Po czterech minutach, kiedy minął nas pociąg taj samej kompani kolejowej ruszyliśmy w kierunku Londynu, aby już bez żadnych przystanków znaleźć się jak najszybciej w stolicy.
Po niecałej godzinie dotarliśmy do York'u tutaj pożegnałem moich znajomych i życzyłem im powodzenia i dobrej podróży, a oni życzyli mi tego samego,mówiąc że bardziej mi się przyda. Ruszyliśmy. Udałem się do wagonu barowego by kupić puszkę Stelli, albowiem nic tak lepiej na mnie nie działa pobudzająco jak alkohol wymieszany z kofeiną we wcześniej wypitej kawie. W międzyczasie wdałem się w rozmowę z barmanem, chciałem się dowiedzieć jak można by było dostać pracę w pociągu, on bez żadnych przeszkód opowiedział mi o swoim zawodzie który wykonywał od 9 lat, czemu się tu dziwić skoro nie jest to ciężka praca, podróżuje się po całym kraju poznaje nowych ludzi i miejsca. Zarobki są wysokie sięgają ponad 1500 funtów miesięcznie a dodatkowym atutem było to że kompania zapewnia darmowe przejazdy w większości lini kolejowych na terenie całej Europy. Co więc mogło mnie nie przekonać, wróciłem na swoje miejsce, wyciągnąłem laptop z plecaka i wszedłem na adres http://www.nationalexpress.jobs/vacancies/index.php, niestety wchodzę na ten adres od trzech miesięcy jak dotąd nie ma na niej żadnych ofert związanych z pracą w pociągu.
Czas mijał, popijałem piwo i zabijałem czas przeglądając strony w internecie. National Express jako jedna z wielu kompani kolejowych w Wielkiej Brytanii oferuje bezpłatny dostęp do internetu swoim pasażerom, głównie dlatego ponieważ przejęła ona kompanie GNER - Great North East Railway pod koniec 2007 roku a wraz z nią bezprzewodowy internet, jednakże większość wagonów została wyremontowana i podróż do Londynu z Glasgow, Edynburga, Leeds, Newcastle, York'u czy najdalej na północ oddalonego punktu w Aberdeen ze średnią prędkością ponad 200km/h jest prawdziwą przyjemnością.
Przed godziną dwunastą, prawie godzinę opóźniony pociąg wjechał powoli na stację London King's Cross.
Londyn stolica kraju dynamiczna, wielokulturowa i ekscytująca. Moja trzecia wizyta w tym mieście w celu zwiedzania a ósma lub dziewiąta z kolei. Tym razem postanowiłem obejść okolice King's Cross w formie pierścienia, miałem przygotowaną mapkę, jedną z trzech na całą wyprawę i niestety mało czasu, albowiem straciłem już godzinę. Rozpocząłem w samo południe, a na dworzec miałem wrócić za dwie godziny.
Pierwszym problemem jaki napotkałem było wydostanie się z dworca, albowiem w chwili obecnej cały kompleks St. Pancras przechodzi remont, w związku z czym przedostanie się chociażby na drugą stronę ulicy jest trudnym wyczynem, jednak przy paru próbach udało się. Znalazłem się przed dworcem i już mogłem bez żadnych przeszkód rozpocząć zwiedzanie, no przynajmniej na trzy minuty. Skierowałem się na zachód ulicą Euston Road i po przejściu niecałych stu metrów skręciłem w prawo na placyk przed którym mieści się jedna z największych bibliotek świata, oddana w 1973 roku do użytku British Library mieści około 150 mln pozycji! Prawdziwy raj dla miłośników książek, wprawdzie nie czytam już tak namiętnie jak parę lat temu, ale z przyjemnością bym wstąpił, niestety czas uciekał nieubłaganie. Usiadłem na chwilę na pobliskiej ławce aby przepakować plecak i zdjąć kurtkę (wybierając się w podróż do Polski nie wziąłem nic więcej).
Z minuty na minutę stawało się coraz goręcej, więc o pogodę absolutnie nie musiałem się martwić. Ruszyłem więc dalej ruchliwą Euston Rd by zachwilę znaleźć się przy kolejnym dworcu kolejowym (sam Londyn ma ich kilkanaście), jest to zarazem jeden z pierwszych dworców kolejowych na świecie, ma ponad 170 lat, lecz obecna architektura nie ma zupełnie nic wspólnego z pierwowzorem. W odległości niecałych kilkudziesięciu metrów znajduje się zabytkowy kościół parafii St Pancras. Idąc dalej napotkałem stoisko z darmowymi gazetami z całego świata, oczywiście nie mogło zabraknąć polskiej "Panoramy" wszechobecnej nie tylko w Londynie, wziąłem jeden egzemplarz. Powoli zbliżałem się do skrzyżowania na którym miałem skręcić na południe. Po lewej stronie pośród niedawno oddanych do użytku biurowców, przez szczeliny budowli pojawiała się i znikała smukła wieża telewizyjna BT Tower. W końcu doszedłem do dwu poziomowego skrzyżowania przy którym stoi 124 - metrowy Euston Tower, czternasty najwyższy budynek w Londynie. Zrobiłem kilka zdjęć i udałem się na południe Totenham Court Road.
Po przejściu stu metrów ruchliwą ulicą skręciłem w prawo w małą cichą uliczkę, która doprowadziła mnie do placu będącego akurat w remoncie. Fitzroy Square to miejsce zbudowane pod koniec XVIII wieku specjalnie dla arystokracji, dzielnica w której się znajdowałem Fitzrovia jest jedną z ładniejszych jakie widziałem w Londynie.
Kontynuowałem swój spacer na południe i po jakimś czasie znalazłem się pod wysoką wieżą BT 189 metrów wysokości widziane z bliska robi duże wrażenie. Po wykonaniu kilku zdjęć skierowałem się na południe Fitzroy street, by po trzech minutach spaceru skręcić w lewo w Scala street. Tutaj na rogu właśnie tej ulicy i Whitfield Street znajduje się mini muzeum i uroczy sklepik zarazem starych zabawek - Pollock Toy Museum.
Właściwie miałem teraz udać się w kierunku British Museum, niestety moja orientacja w terenie odrobinę zawiodła i znalazłem się na obrzeżach dzielnicy Soho. Po małym sprawdzianie odnalezienia się w wielkomiejskiej dżungli udało mi się przedostać pod ów muzeum, jednak zrobiłem dosyć duże koło. Ulica biegnąca do muzeum była wypełniona przez ludzi, którzy siedzieli w restauracjach na świeżym powietrzu i zajadali obiad, bądź przeglądali pocztówki i pamiątki z Londynu w okolicznych sklepach. Tłum przed samym muzeum był wielki, nic dziwnego skoro była sobota i środek lata, pogoda była piękna, a sama budowla robiła duże wrażenie nie mówiąc o zawartości, którą kryła.
British Museum jest jednym z największych muzeów na świecie, jego kolekcja liczona jest na ponad 7 milionów eksponatów! Poświęcona jest w dużym stopniu historii ludzkości . Niestety na zwiedzanie trzeba poświęcić dużo czasu, którego niestety nie miałem w tej chwili, jedyne co mi pozostało to zrobienie zdjęcia i skierowanie się do następnego punktu mojej wyprawy.
Właśnie minęła pierwsza po południu więc miałem jeszcze całą godzinę. Następnym punktem był kolejny plac, a raczej mini park, również licznie odwiedzany w tym czasie przez turystów i samych mieszkańców. Znajdujący się w bliskiej odległości od muzeum Russell Square. Po przejściu przez park doszedłem do skrzyżowania i przechodząc przez ulice obrałem drogę na wschód Guilford Street, na którego końcu znajdował się mój ostatni punkt tej wycieczki po Londynie. Właściwie tu na John Street mieści się małe muzeum Charles'a Dickens'a, to właśnie tutaj przez zaledwie dwa lata od 1837 do 1839 mieszkał autor "Opowieści Wigilijnej", a muzeum znalazło się tylko dlatego że jest to jedyny zachowany budynek w Londynie, w którym żył pisarz.
No i to tyle pora wracać, pogoda była dobra miałem nadzieje że po drugiej stronie kanału angielskiego będzie taka sama. Zaczynałem być głodny, więc zaczełem się rozglądać za jakimś pubem, niestety nie znalazłem nic oprócz wszechobecnego McDonalds'a. Przed drugą byłem już z powrotem, niestety widząc kolejki jakie ustawiały się do terminalu Eurostara spanikowałem i postanowiłem wejść od razu na odprawę nie kupując niczego do jedzenia.
Odprawa na Eurostara wygląda tak samo jak na lotnisku, te same procedury, sprawdzanie paszportu, bagażu, bramki... Oczywiście po wcześniejszych doświadczeniach byłem przygotowany. Portfel, telefon, pasek, nieśmiertelniki, buty... nie zawsze przechodzę bez problemu... ale udało się. Ludzi oczywiście była masa, jako że mniej więcej o tym samym czasie wyruszały dwa Eurostary, jeden do Brukseli, a drugi do Paryża.
Bardzo nowoczesny terminal zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Siedzenia niekiedy ze skóry, bar i wielki ekran na którym prezentowano zdjęcia Brukseli i Paryża... z Google Earth. Dostęp na perony znajdujące się nad nami jest zamknięty, dopóki pociąg nie będzie gotowy do odjazdu. Skierowałem swe kroki oczywiście do baru gdzie zamówiłem Guinness'a i tosta z serem, szynką i oliwkami. Nie był to tani zakup za wszystko zapłaciłem niecałe 10 funtów. Po odprężeniu się nadeszła pora na ostatnią odprawę i "zapokładowanie". Po sprawdzeni biletu udałem się ruchomymi schodami na gorę, gdzie czekały już podstawione dwa Eurostary. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym o czymś nie zapomniał. Przezorność kazała mi sprawdzić: portfel był, telefon był, plecak też kaszkiet, który prawie dzisiaj zgubiłem też siedział na głowie. Kurtka! została na dole w barze. Panika bieg do windy za dziesięć minut odjazd. Problem polegał na tym że wjazd do góry jest, ale nie ma powrotu na dół. Szybko wyjaśniłem ochroniarzowi, który zjeżdżał na dół że zostawiłem kurtkę. Mała przejażdżka windą dla personelu na dół i byłem już w barze. Leżała sobie spokojnie na stołku. No i powrót schodami miłe panie zwracają uwagę żebym się pośpieszył. Cała operacja trwała mniej niż pięć minut. Zdyszany wsiadłem do pociągu znalazłem swoje miejsce i w tej samej chwili Eurostar wyruszył z St Pancras w Londynie w swoją podróż do Brukseli.
więcej zdjęć z Londynu: http://picasaweb.google.pl/Cyprian.Bednarczyk/England_london