Pociąg wlókł się niemiłosierne poprzez zielone płaskie pastwiska południowej Litwy. W końcu po jakichś dwóch godzinach dotarliśmy do punktu przesiadkowego w Šeštokai, gdzie czekał już na nas pociąg pośpieszny Hańcza jadący do Warszawy Zachodniej. W końcu po kilku godzinach jazdy wjechałem do Polski. Na jakiejś stacji dosiadła się rodzina, która zaprosiła mnie do udziału w grze planszowej, więc podróż zeszła szybciej.
Dojechałem do celu po 8 dniach podróży i przebyciu bez wątpienia ponad 5000 kilometrów. Znów się udało:)
Niektórzy zapewne się ucieszą a niektórzy nie, że w przyszłym roku jeżeli się uda planuję ostatnią wyprawę tego typu, ale o tym innym razem:)