Wszystko zaczęło się dość nietypowo, bo od ogłoszenia w "Metro". w dziale turystyka był artykuł na temat podróży przez Europę koleją, jako że jestem zapalonym podróżnikiem od niedawna i miłośnikiem kolei od urodzenia postanowiłem spróbować. Przygotowania i planowanie rozpocząłem już w styczniu, ale tak na prawdę to dopiero trzy miesiące przed podróżą, bo wtedy dostępne były oferty internetowe na stronie Inter Rail oraz lini lotniczej którą miałem wracać do Polski. Plan był prosty przejechać jak najkrótszym odcinkiem z Newcastle upon Tyne, gdzie mieszkam obecnie do południowej Polski, gdzie mieszkałem kiedyś. Normalnie taka podróż zajmuje 25 godzin z przesiadkami oczywiście na które najkrócej czeka się do dwóch godzin, ja jednak postanowiłem wykorzystać tę niepowtarzalną okazję i pozwiedzać trochę. Na temat zakupów w Inter Rail napiszę trochę później. Teraz do rzeczy...
Jest sobota 26 lipiec 2008 rozpoczynam podróż o której marzyłem od dawna, nie do końca pewien czy dotrę do celu, jednak pełen nadziei i radości bo oto po upragnionym okresie nadszedł czas wolny 2 tygodnie z dala od trosk i pracy. Wstałem przed godziną piątą po to aby dostać się na dworzec centralny w Newcastle autobusem. Ta pierwsza i niezbyt ekscytująca podróż zajęła mi nieco godzinę. Na główną stację dotarłem parę minut po siódmej, więc miałem niepełny kwadrans do pociągu. Wcześniej umówiłem się ze znajomym, który również jak się okazało jechał tym samym pociągiem do York'u, albowiem miał za kilka godzin samolot do Polski z Menchester'u. Mirek przyprowadził ze sobą koleżankę która również leciała do Polski i również jechała tym samym pociągiem na lotnisko bodajże w Liverpool'u... długa historia.
- To ty jesteś tym kamikaze który jedzie do Polski pociągiem? - powitała mnie.
- Tak - odpowiedziałem z uśmiechem.
Nie ona pierwsza podchodziła do tego pomysłu sceptycznie. Pozdrowienia dla rodziny przy okazji.
No dobra wsiadajmy jeszcze tylko średnia kawa w kiosku na wzmocnienie i możemy jechać, właściwie moglibyśmy gdyby nie jeden szczegół...
"Dzień dobry państwu witamy w pociągu National Express z Newcastle do Londynu, niestety z powodu aktu wandalizmu w okolicy Durham nasz wyjazd ze stacji zostanie opóźniony, niestety nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak długo" - tak to mniej więcej brzmiało. No cóż oczywiście zawsze takie sytuacje trzeba brać pod uwagę więc nie miałem się czym martwić bo mój Eurostar wyruszał z Londynu do Brukselii o 1442 a w Londynie miałem być przed jedenastą, gorzej było z moimi znajomymi, którzy mieli samoloty około dwóch godzin wcześniej. Pomału i ja zacząłem się niepokoić albowiem pociąg stał już prawie pół godziny, znajoma już dzwoniła po transport i nie ukrywam że też bym skorzystał, należało jedynie ominąć pechowe Durham i dostać się do następnej stacji Darlington, a to samochodem zajęło by niecałą godzinę i kiedy już prawie był on załatwiony National Express do Londynu King's Cross ruszył...