FOR ENGLISH VERSION PLEASE SCROLL DOWN
PL
Następnego dnia po porannej inicjacji śniadaniowej odbytej w tej samej knajpce co dnia poprzedniego zdecydowalismy się że pójdziemy poszukać pierwszej stacji metra która mialaby nas zabrać na sławetny dworzec autobusowy Otogar. Jako że samo poszukiwanie połączenia do Bułgarii na dworcu złożonym z ponad 150 stanowisk jest wyzwaniem, odpuściliśmy to sobie na dzień nastepny. No więc co trzeba było zrobić to ruszyć wzdłóż lini tramwajowej do placu Aksaray. Kiedy juz sie tam znaleźliśmy trzeba było ustalić cenę za bilet (2 liry) oraz jak go kupić. Utrudnieniem bylo to że automaty były obsługiwane wyłącznie po turecku, dlatego krótka lekcja i obserwacja kupujących przeszkoliła nas. Zadanie wykonane. Co dalej? Chciałem koniecznie zobaczyć słynny akwedukt Bozdogan, więc ruszyliśmy w tamtym kierunku, ale postanowiliśmy jeszcze przycupnąć na piwko, ale puszkowe gdzieś w parku, niestety było to trudne, jednak udało się w końcu koło ruchliwej arterii Atatürk Bulvari. Picie piwa w miejscu publicznym nie jest delikatnie mówiąc mile widziane w kraju muzułmańskim, jednak byłem w takowym po raz pierwszy więc nie zdawałem sobie z tego sprawy, do czasu, ale o tym później. Dokończyliśmy piwo i ruszyliśmy w droge, jednak upał nie zelżał, wręcz przeciwnie, było jeszcze gorzej. Doszliśmy do wspomniamnego akweduktu. Ta 29 metrowa budowla wzniesiona w 368 roku już naszej ery doprowadzała wodę do miasta ze wzgórz odległych o ponad 250 kilometrów od Istanbułu! Dzisiaj pozostał zaledwie 200 metrów z ponad kilometrowej struktury.Wędrowaliśmy dalej w kierunku zatoki, a po dojściu do niej skręciliśmy w kierunku Mostu Galata, który był jakby naszym punktem centralnym. Miałem jeszcze kilka pomysłów na ten dzień, jednak to co się działo w powietrzu zdecydowanie przeszkadzało w ich realizacji. Postanowilismy z Operatorem ewakuować się gdzieś w spokojne miejsce i odprawić sjeste. Zakupilismy ponownie "trunki" opakowane tym razem w czarne torebki, aby mniej rzucały się w oczy i ruszyliśmy na poszukiwanie idealnego miejsca do spoczynku. Uciekając od upalnego słońca i tłoku odeszliśmy kilka ulic od ruchliwej arterii, by schronić się na schodach prowadzących do jednego z domów. Ulica ta była opustoszała, raz na jakiś czas przejeżdżał samochód, lub ktoś przeszedł rzucając na nas ukradkowe spojrzenia. Naprzeciwko nas rosło drzewo które dawało zbawienny cień, a obok stał kilku piętrowy blok, który jakimś dziwnym trafem wydawał się opustoszały, jedynie jedno okno na ostatnim pietrze zdawało się zdradzać ślady zamieszkania. Popijaliśmy piwo słuchając muzyki z telefonu. Nic się nie działo, nuda, przerwa jakaś czy coś. W pewnym momencie podeszlo do nas dwóch gości, którzy nie wyglądali na Turków i zaczeli z nami rozmawiać. Skąd jesteście? Co tu robicie? Normalna wymiana zdań. Okazało się że panowie byli imigrantami z Bangladeszu. Rozmowa trwała mniej niż pięć minut, po czym odallili się, jednak przystaneli kilkanaście metrów dalej i patrząc na nas rozmawiali o czymś, jakby się wachali nad czymś.
- Coś się święci - powiedziałem do Operatora. W końcu jeden z nich wrócił do nas i powiedział:
- Słuchajcie chłopaki, lepiej zejdźcie z tej ulicy, bo to bardzo niebezpieczna dzielnica. Idźcie lepiej tam gdzie jest więcej ludzi. Poderwaliśmy się z Operatorem, ja chwyciłem się za głowę i zacząłem się śmiać, wszyscy zaczeliśmy się śmiać, ale chyba my najbardziej ze swojej głupoty. Podziękowaliśmy i szybko ewakuowaliśmy się w bezpieczniejsze rejony. Czasem mi się wydaję że mam więcej szczęścia niż rozumu.
Upał pomału dobiegał końca, nasza sjesta również i całe szczęście że zakończyła się bezkrwawo. Naszym kolejnym celem była azjatycka strona, a dokładniej Kadıköy, jednak zanim tam sie udaliśmy chcialem jeszcze koniecznie zobaczyć dworzec kolejowy Sirkeci, początkową i końcową stację slawetnego Orient Expresu. Choć osławiony przez m. in. Agatę Christie, czy Jamesa Bonda pociąg już dawno przestał jeździć nadal wyruszają stąd pociągi w kierunku Europy, natomiast drugi najważniejszy dworzec Haydarpaşa znajduje sie po azjatyckiej stronie. Porozglądaliśmy się trochę, głównie za pamiątkami przeszłości, których nie brakuje tutaj, zwłaszcza ciekawie urządzonej hali, czy restauracji. znajduje się tutaj również mini muzeum kolejnictwa, niestety podczas naszej obecnosci było zamknięte. Ruszyliśmy dalej, na prom który miał nas przetransportować, tym razem do dzielnicy nieco odległej od Kadıköy, mianowicie Harem. Przejście do przystani z dworca to zaledwie 200 metrów, jednak przebijanie się przez tłumy na ulicy potrwał prawie 10 minut. W końcu jednak dotarliśmy najpierw do przystani, a później do wspomnianej już wcześniej dzielnicy. Upał jednak dawał nam popalić, toteż musieliśmy się jeszcze raz schować na chwile, tym razem na ostatni raz. W tym czasie postanowilismy z Operatorem sie rozstać i każdy z nas poszedł w swoją stronę. Błądząc trochę po dzielnicy udało mi się w końcu wyjść na właściwą ścieżkę i dotrzeć na Kadiköy. Oczywiście pomyślałem sobie żeby zobaczyć dworzec azjatycki jako pierwszy, jednak doszedłem do wniosku że niema tu nic interesującego, jak się później okazało nic bardziej mylnego, wolałem jednak zgubić się ponownie w uliczkach i zakamarkach. Wyszło na to że ów miejsce jest zbiorowiskiem pubów, restauracji, sklepów i paru bazarów. Najsłynniejszą aleją która takowych ma najwięcej to 6 kilometrowy odcinek Bağdat Avenue na którym można znaleźć również perełki najbardziej luksusowych samochodów. Mi niestety nie udało się dostrzec niczego więcej oprócz tłumu ludzi przez który trzeba się było ponownie przebijać. Nieco bliżej jednak od dworca kolejowego znajduje się najstarsza część dzielnicy również zapełniona wspomnianymi obiektami, jednakże jest tu dużo więcej zabytkowych obiektów m. in. domy sułtana. Pospacerowałem jeszcze przez godzinę po czym obserwując zapadający zmrok z promu, który wyglądał dość widowiskowo nad miastem, wróciłem na europejską część, a stamtąd dotarłem do hostelu.
ENG
A next day after the morning breakfast held in the same place as the previous day, we first decided to go look for the metro station which would take us to the glorious Otogar bus station. As the search itself connections to Bulgaria at the coach station among up of more than 150 stands is a challenge, we decided to do this the next day. So what you had to do is move the tram line along to Aksaray Square. Once we go there needed to find a price for the ticket (2 lira) and how to buy it. This is difficulty because the machines were operated only in Turkish, so short observation of passengers had trained us. The task completed. What's next? I wanted to see the famous aqueduct Bozdogan, so we went in that direction, but we decided to take a break for beer, but the somewhere in the park what unfortunately was difficult, but finally succeeded in a busy thoroughfare near Atatürk Bulvari. Drinking beer in a public place is not to say the least welcome in a Muslim country, but I was in such for the first time so I did not realize it until the next time, but more on that later. We finished a beer and hit the path, but the heat did not let up, it was even worse. We came to aqueduct. This 29 meter high structure built in 368 AD was drove the water into the city from the hills far to more than 250 kilometers from Istanbul! Today, only 200 meters fragment left from 1 km of whole. We go further towards the bay, and after reaching it turned right to the Galata Bridge, which was our orientation point. I had a few ideas on that day, but that what was happening in the air definitely interfere in my plans. With the Operator we decided to evacuate somewhere in a quiet spot and make siesta. We bought again beer, this time wrapped in a black bag to less threw attention and went search of the perfect place to rest. Escaping from the hot sun and the crowds we have wandered a few blocks from a busy thoroughfare, to take refuge on the stairs leading to one of the houses. The street was deserted, once in a while drove a car, or someone went threw furtive glances at us. In front of us grow a tree which gave salutary shade, and beside stood several storey block, which in a strange way seemed to be deserted, only one window on the top floor seemed to betray traces of residence. Drinking beer we listen music from mobile phone. Nothing happened, boredom, a break or something. At some point, came up to us two guys who have not looked at the Turks and began to talk with us. Where are you from? What are you doing here? Regular exchange of views. It turned out that men were immigrants from Bangladesh. The conversation lasted less than five minutes, after which they walk away, however halted a few yards away and looking at us talk about something.
'Something is going on' I said to Operator. Finally one of them return to us and said:
'Listen guys, you better go down street, because this is very dangerous neighbourhood. Better go there where is more people.' I look for Operator, grab his head and begin to laugh, all we start laugh, but I think we mostly from our stupidity. We thanked and quickly evacuated to the safer area. Sometimes it seems to me that I have more luck than intellect.
Heat slowly coming to the end, our siesta as well and thankfully ended without bloodshed. Our next goal was the Asian side, and more Kadıköy, but before we went there I wanted to see the Sirkeci train station, the starting and ending station for famous Orient Express. Although notorious for Agatha Christie and James Bond has long service train stopped run in 2009, but still some trains depart from here to Europe, the second most important Haydarpasa train station is located on the Asian side. We look a little, mainly as souvenirs of the past, which are not lacking here, especially interestingly decorated hall, or restaurant. there is also a mini railway museum, unfortunately, during our presence was closed. We moved on to the ferry which used to transport us, this time to the district a little distant from the Kadıköy, namely Harem. The transition to the ferry was only 200 meters, but breaking through the crowds on the street lasted nearly 10 minutes. Finally we reached the Asian side harbour first, and later area already. The heat, however, gave us a hard time, so we had to hide again for a moment, this time for the last time. At this time we decided to split with the Operator and each of us went his own way. Wondering a little after quarter I was able to finally find the right path and get to Kadikoy. Of course, I thought, to see the first Asian station, but came to the conclusion that there is nothing interesting to see, as it turned out nothing further from the truth, but I preferred to lose again in the streets and corners. It came out that this place is a collection of pubs, restaurants, shops and a few markets. Those are the most famous avenue which has the most to 6 km stretch of Bagdat Avenue where you can also find gems most luxury cars. Unfortunately I could not see anything else except crowd. A little closer from the train station is the oldest part of the district is also filled with a lot more historic buildings, among others Sultan's homes. I was walking another hour and then observing the coming dark from the ferry, which looked quite spectacularly over the city, I returned to the European part, and from there I went to the hostel.