Geoblog.pl    cyprianbednarczyk    Podróże    Kaukaz i Bałkany Wschodnie / Caucasus and Eastern Balkans    Pożegnanie z Gruzją / Farewell with Georgia
Zwiń mapę
2011
30
sie

Pożegnanie z Gruzją / Farewell with Georgia

 
Gruzja
Gruzja, Tbilisi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1107 km
 
FOR ENGLISH VERSION PLEASE SCROLL DOWN



PL



Przygoda zaczeła się następnego ranka. Mieliśmy z hostelu ustawionego kierowcę taksowkarza który miał nas zawieść do Tbilisi za 10000 dram od osoby (okolo 16 funtów). Spotkaliśmy jeszcze jednak pewną Niemkę która również chciala sie zabrać z nami, pomyśleliśmy więc że w trzy osoby wyjdzie jeszcze taniej, jednak kierowca nie dał sie przekonać i zapłaciliśmy 10000 od osoby. W sumie mogłem odpuścić i uspokoić się, ale oliwy do ognia dolał postój w połowie drogi do granicy, gdzie w miejscowym sklepie próbowano mnie oszukać przy kasie na kilka tysięcy dram. Tego było już za wiele i zaczełem się pospolicie kłócić, końcem końców wziełem tylko część produktów i do końca tego dnia byłem zdenerwowany, bo jak się jeszcze wieczorem okazało to nie byl koniec. Dojechaliśmy do Tbilisi po ponad dwóch godzinach jazdy, rozstaliśmy się z kierowcą i Niemką i ruszyliśmy po raz ostatni do naszego hostelu. Sporo się zmieniło w nim od czasu naszej pierwszej wizyty, a to za sprawą naszego dolarowego wsparcia finansowego zostały zakupione nowe graty i sprzęty. Być może któregoś dnia powrócimy do hostelu na całkiem przyzwoitym poziomie. Zostawiliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy po raz ostatni na miasto. Naszym celem była wieża telewizyjna. Pogoda była w miarę dobra więc nie powinno stanowić większego problemu dostanie się na górę, jednak jak się okazało był problem z drogą, albowiem nasza mapa nie sięgała aż takim zasięgiem poza wzgórza. Po krótkim błądzeniu pewien napotkany Gruzin "naprowadził" nas na właściwą ścieżkę którą podążaliśmy do samego końca. Jeżeli ktoś z was będzie szukać drogi wejściowej na wzgórze podpowiadam że znajduje się ona obok jednego z kościołów na zboczu, mniej więcej położonej na tej samej wysokości co Parlament. Kolejka oczywiście istnieje chociaż tego dnia (i chyba w inne też) była zamknięta. Nie pozostało nic innego oprócz wdrapywania się na górę co zajęło nam w sumie prawie godzinę. Na miejscu okazało się że wieża była zamknięta, więc musieliśmy zadowolić się jedynie widokiem ze wzgórza, który i tak był imponujący. Po spędzeniu pół godziny wróciliśmy do hostelu. Pożegnaliśmy się po raz ostatni z gospodarzami, po raz ostatni zjechaliśmy do schronu atomowego (metra) i po raz ostatni wchłonęliśmy zapach zgniłego jaja. Było już grubo po 20, dojechaliśmy na dworzec kolejowy i chcieliśmy elektriczką dostać sie na lotnisko, niestety ostatnia odjechała godzinę wcześniej co zbiło nas z tropu bo myśleliśmy że jeszcze będzie jakaś. Na autobus mogliśmy liczyć lub nie, zatem podszedłem do taksówkarzy i zapytałem się za ile nas zwiozą na lotnisko. Kiedy powiedzieli że za 30 lari wkurzyłem sie i to zdrowo. Wiem że natrętny człowiek który dopadł nas na lotnisku mówił że zawiezie nas za 15 lari, a było to w środku nocy, więc taksiarze naturalnie chcieli nas oszukać. Wkurzony podszedłem do Operatora i powiedziałem mu że muszę się napić piwa i pomyśleć co zrobić. Podszedłem do budki, aby kupić wspomniany trunek, niestety pani w środku rozmawiała sobie z panem który stał w okienku i blokował mi dostęp. Przeprosiłem go. Rozmowa mniej więcej miała taki przebieg:

- Skąd jesteście? - zapytał nieznajomy

- Z Polski - odpowiedziałem. Nieznajomy jak na Gruzina całkiem dobrze mówił po angielsku - Mamy problem bo nie możemy dostać się na lotnisko, ostatni pociąg nam odjechał, a taksówkarze próbują nas oszukać zawyżając cenę. Wiemy że normalnie na lotnisko dojazd kosztuje 15 lari, a oni nam powiedzieli 30.

- W takim razie ja was zawiozę za 15.

Zaniemówiłem. Niepewnie spojrzałem na niego i się zgodziłem. Nie mogłem uwierzyć że po dzisiejszym dniu zdarzyła się jedna dobra rzecz. Długo nie zastanawiając się wsiedliśmy z Operatorem w czarnego jeepa i z dwójką nieznajomych jechaliśmy w stronę lotniska. Przejeżdżając przez miasto nasz kierowca zatrzymał się na światłach, a do wozu podszedł jakiś mężczyzna. Wymienili kilka zdań, potem znowu jechaliśmy. W pewnym momencie kierowca rzekł:

- To mój człowiek. Przyjechał tutaj za pracą z zachodu, więc dałem mu posadę jako ochroniarz w moim "domu uciech".

Popatrzyliśmy się z Operatorem na siebie, mój wzrok mówił "Nie wchodźmy lepiej w szczegóły". Zrobiło się cicho. Kierowca zaczął nas pytać o Gruzję i Polskę i znów rozmowa wróciła na inny tor. W pewnym momencie nie wiem skąd mi wpadł do głowy pomysł aby zanucić melodię ze "Stawki Większej niż Życie". Kierowca i jego kolega podchwycili ją i tak w późnych godzinach wieczornych, ostatniego dnia pobytu w Gruzji jechaliśmy z gruzińską mafią przez stolicę tego pięknego i coraz mniej dzikiego kraju, nucąc melodyjkę z polskiego serialu. O tym że była to mafia doszliśmy z Operatorem dopiero następnego dnia, no bo co może wieczorem robić dwóch panów na dworcu głównym w czarnym jeepie, jeszcze dodatkowo chwaląc się swoim "pracownikiem". Tego dnia nie zapomnę z pewnością do końca życia. W końcu znaleźliśmy się na lotnisku i o 3 w nocy wylecieliśmy do Istambułu.



ENG



Adventure began the next morning. We had a taxi driver from hostel who was said that take us to Tbilisi for 10000 dram per person (about 16 pounds). We met a German girl who also wanted go to Georgia, so we thought that the three people still come out cheaper, but the driver does not convince and we paid 10,000 per person. I could give a break and calm down, but poured more fuel to the fire during stop in the middle of the road to the border, where in a local shop staff tried to cheat me at the counter for a few thousand drams. That was too much and I began to argue, ends at the end I took only part of the products and till the end of the day I was nervous, because as yet the evening turned out it was not the end.

We arrived to Tbilisi after more than two hours of riding, we parted with a driver and a German woman and the last time we went to our hostel. A lot has changed there since our first visit and by our dollar financial support had been bought new lumber and furniture. Perhaps one day we will return to the hostel in high standard. We left our luggage and headed for the last time the city. Our goal was the TV tower. The weather was as good so it should not be much of a problem gets to the top, but as it turned out there was a problem with the way, because our map is not reach such coverage beyond the hills. After ask one Georgian he "brought us" on the right path which we followed to the end. If any of you will be looking for the entrance way to the hill, I suggests that it is located next to one of the churches on the slope, roughly located at the same height as the Parliament. Although of course there is a little rail line to the top, but that day (and probably others as well) was closed. There was nothing left except climbing up on the top, what it took us almost an hour in total. On-site proved that the tower was closed, so we had to settle for the view from the hill, which was also instead it impressive. After spending half an hour we returned to the hostel. We said goodbye for last time with the hosts, then with heavy backs rode to atomic shelter (metro) and the last time absorb smell of rotten eggs. It was already well after 8pm, we arrived at the station and wanted by "elektriczka" reach the airport, unfortunately the last departed an hour earlier, what confused us a little bit because we thought that last train is going later. On the bus we were able to reach or not, so I went to the taxi drivers and asked them for price to ride to the airport. When they told 30 lari I pissed off. I know that the importunate man who caught us at the airport said that it will take us for 15 lari, and it was in the middle of the night, so naturally they wanted cheat us. Pissed off I went to the Operator and I told him that I need to drink beer and think what to do. I went to the booth to buy a bottle, unfortunately the lady inside talked with one guy who blocked my access. I apologized to him and said that I want to buy a beer. He said to give him money and he will buy to me what was a better deal, because lady inside couldn't speak English. He bought a beer and started talk with me:

"Where you come from"? Asked the stranger.

"From Poland" I replied. Georgian stranger spoke pretty good English, "We have a problem because we can not get to the airport, we missed last train and taxi drivers trying to cheat us by overstating the price. We know that ride to the airport normally costs 15 lari and they told us the 30."

"In that case I'll take you for 15 if you want."

Speechless. Hesitantly I looked at him and I agreed. I could not believe that after that day occurred one positive thing. Without thinking we got with Operator into a black jeep and with two strangers were driving toward the airport. Passing through city, our driver stopped at traffic lights and to the car came to a man. They exchanged a few sentences, then again we traveled. At some moment, the driver said:

"That's my man. He came here for work from the west, so I gave him a job as a bodyguard in my "house of pleasure"."

We looked with Operator at each other, my eyes said, "Do not ask for more details." It got quiet. The driver began to ask us about Georgia and Poland and again the conversation returned to a different track. At some point, I do not know how I came up with the idea to hum the melody from polish TV series, the same as Operator was asked on the Armenian boarder. The driver and his friend picked up it and so late in the evening, the last day of our stay in Georgia with Georgian mafia we drove through the capital of this beautiful and increasingly less wild country, humming a tune from the Polish series. The fact that it was a mob we didn't come with the Operator until the next day, well what can do in the late evening, two men at the main train station in a black jeep, yet also boasting of their "employee". That day I will never forget for end of my life. In the end we ended up at the airport and about 3am flew to Istanbul.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
cyprianbednarczyk
Cyprian Bednarczyk
zwiedził 37% świata (74 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 64 komentarze64 2570 zdjęć2570 23 pliki multimedialne23
 
Moje podróżewięcej
26.02.2019 - 25.06.2019